Reklama

Anita Błaszczak: Mistrzowie wyczuwania naszych potrzeb

Sieci dyskontów świetnie rozpoznały oczekiwania Polaków, którzy chlubią się swoim konsumenckim sprytem. Równie sprawnie radzą sobie z omijaniem politycznych ograniczeń w handlu.

Publikacja: 16.12.2021 21:00

Anita Błaszczak: Mistrzowie wyczuwania naszych potrzeb

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Są już niemal za każdym rogiem, a ich obecność widać i słychać niemal wszędzie. Mowa o dyskontach, których ofensywa jest widoczna już nie tylko w dużych miastach. O nowych promocjach cenowych w największych sieciach słyszę co najmniej kilka razy w tygodniu w niemal każdej stacji radiowej. Ich reklamy wyskakują jako natrętne okienka przy przeglądaniu internetu i trudno ich nie zauważyć, oglądając telewizję – tak przynajmniej wynika z analiz wydatków na reklamę TV. W dodatku dyskontowe promocje są na wyciągnięcie ręki, bo coraz więcej Polaków ma Biedronkę, Lidla albo Netto w zasięgu krótkiego spaceru. Choć mogłoby się wydawać, że już jest ich pełno, to i Lidl, który w grudniu 2021 r. przekroczył liczbę 800 sklepów, i Biedronka, która ma już ponad 3,1 tys. placówek, stale otwierają kolejne lokale.

Czytaj więcej

Dyskonty dokonały prawdziwej rewolucji w handlu. Rosną mimo inflacji

Korzystają z wywołanej przez pandemię zmiany naszych zwyczajów zakupowych. W czasach lockdownów i zamykania centrów handlowych wiele osób odzwyczaiło się od zakupów w hipermarketach, tym bardziej że wysokie ceny benzyny też nie zachęcają do dalszych wypraw. Po co jeździć daleko, skoro codzienne zakupy można zrobić w pobliskim dyskoncie, a resztę rzeczy kupić online?

Jednocześnie dyskonty coraz lepiej dopasowują się do naszych potrzeb zakupowych. Już wcześniej zaczęły wprowadzać luksusowe dla większości Polaków produkty (w tym osławione ośmiorniczki), a teraz poszerzają ofertę, dorównując tu hipermarketom. Bardzo szybko reagują też na nowe konsumenckie trendy, czego przykładem jest ich rosnąca z każdym miesiącem oferta produktów bio i wege.

Rozkręcona w 2021 r. spirala inflacji sprawiła, że dyskonty zepchnęły jeszcze głębiej do narożnika małe sklepy, którym coraz trudniej zabiegać o klientów zwracających większą uwagę na ceny. A te są sporo niższe właśnie w dyskontach, które wcześniej wyszły zwycięsko z walki o niedzielny handel.

Reklama
Reklama

Co z tego, że małe rodzinne sklepy mogą działać w niedziele i święta, skoro i tak ich potencjalni klienci obkupili się przed weekendem na promocjach w dyskontach. Te dostrzegły też sposób na obejście zakazu niedzielnego handlu, wprowadzając obsługę paczek i tym samym przeobrażając się w placówki pocztowe.

Nic więc dziwnego, że według najnowszego raportu GfK Polonia tylko dyskonty notują w 2021 r. wzrost częstotliwości wizyt klientów, a przedstawiana w „Rzeczpospolitej" prognoza Euromonitora przewiduje, że w przyszłym roku ich przewaga tylko się nasili. Ich obroty mają rosnąć trzykrotnie szybciej niż cały rynek.

Czas pokazał, jak bardzo mylili się politycy, którzy walcząc z hipermarketami, chcieli bronić „sklepów za rogiem". Do głowy im wtedy nie przyszło, że dla dużej części Polaków takim przyjaznym sklepem za rogiem stanie się osiedlowy dyskont.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Druga Japonia i inne zasadzki statystyki
Opinie Ekonomiczne
Nie wysokość, ale jakość. Dlaczego polskie podatki szkodzą gospodarce?
Opinie Ekonomiczne
Cezary Szymanek: Dwa lata rządu Tuska. Czas na strategię, euro z Brukseli to za mało
Opinie Ekonomiczne
Gorynia, Hardt, Kośny, Kwarciński, Urbaniec: Ekonomia zamiast polaryzacji
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czy Polska wyjdzie z Unii?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama