To już widać.
Choć OPZZ grozi, Solidarność ostrzega, to rząd wszystkich ignoruje. Wie, że już przesadził z wydatkami, z 500+, Mieszkaniem+, obniżeniem wieku emerytalnego itd. Ostatnio było to 300 zł kredkowego, choć podręczniki są w Polsce darmowe, a to właśnie na dzieci i ich potrzeby rodzice dostają (przynajmniej w teorii) 500+.
Premier Mateusz Morawiecki zdaje sobie sprawę z tego, że już długo rząd PiS jedzie z wydatkami po bandzie, licząc, że nic złego się nie wydarzy, a wpływy z podatków dalej będą rosły. Ale spowolnienie gospodarcze czy nawet kryzys są nieuchronne, a już teraz finanse publiczne są napompowane jak balon. To dlatego Morawiecki odmówił nawet niepełnosprawnym, choć było to kosztowne wizerunkowo.
Rząd zresztą zawsze był oporny wobec postulatów budżetówki. Lekarze, nauczyciele, urzędnicy czy policjanci nie zablokują ważnej fabryki, nie wyłączą prądu, nie ruszą z kilofami na stolicę jak górnicy (mieliby grozić długopisami czy stetoskopami?). Dużo większe możliwości mają policjanci. Ale tylko teoretycznie.
Ostatnio przez jeden dzień, zamiast wystawiać mandaty, dawali pouczenia. Pędzący swymi limuzynami członkowie rządu czy posłowie nawet się pewnie z tego protestu ucieszyli.