[b]Rz: Czy szybki odwrót inwestorów od Portugalii w następstwie greckiego kryzysu był zaskoczeniem dla Portugalczyków?[/b]
[b]Goncalo Pascoal:[/b] Społeczeństwo odebrało to jako nadmierną reakcję rynków, ale i jako przypomnienie, że finanse publiczne czeka naprawa. Dla Portugalczyków członkostwo w niechlubnym klubie „świń” (ang. pigs, od pierwszych liter państw borykających się z trudnościami) jest powodem zażenowania, szczególnie że kiedy wchodziliśmy do Unii, niepochlebne epitety o naszym kraju też się pojawiały.
Grecki wstrząs zbiegł się z informacją o wzroście deficytu finansów publicznych Portugalii w 2009 r. do 9 proc. PKB z niespełna 3 proc. PKB rok wcześniej. Główną przyczyną pogorszenia się sytuacji fiskalnej był kryzys i działania rządu wspierające gospodarkę.
Poziom zadłużenia naszego kraju (76 proc. PKB) jest mniejszy niż Grecji, mniejsze są także potrzeby pożyczkowe. Dziś odczuwamy zapewne coś takiego, czego Polacy doświadczyli w drugiej połowie 2008 r., kiedy złoty stracił nagle na wartości.
[b]Gospodarka Portugalii zależy mocno od sytuacji w Hiszpanii, a ta również nie jest ciekawa. Jak zatem rząd chce wyjść z kryzysu obronną ręką?[/b]