Interwencje banku centralnego są obecnie skazane na niepowodzenie

Umocnienie się polskiej waluty bywa mylnie interpretowane jako wyraz szczególnego zaufania i uznania inwestorów dla wyników, jakie osiąga polska gospodarka

Publikacja: 15.04.2010 05:47

Pierwsza od lat niewielka interwencja NBP na rynku walutowym podjęta w celu osłabienia złotego znalazła się w cieniu wielkiej tragedii, jaką była katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Stąd była relatywnie mało komentowana. To zrozumiałe. Ale szkoda, bo jest tu się nad czym zastanowić.

Polska jest aktualnie jedynym krajem zaliczanym do segmentu rynków wschodzących, co do którego z całą pewnością powiedzieć można jedno: nie będzie tu w dającej się przewidzieć przyszłości obniżek stóp procentowych. Przeciwnie – dominują oczekiwania na podwyżki, choć zostały one znacząco wychłodzone (nie przekraczają obecnie 25 pkt bazowych). A przecież faza luzowania polityki pieniężnej, uzasadniona kiepskimi perspektywami rysującymi się przed sferą realną, trwa w najlepsze, między innymi w takich krajach z naszego „koszyka”, jak: RPA (50 pkt bazowych, co obniżyło notowania randa o ok. 1 proc. wobec koszyka walut); Rosji (475 pkt od kwietnia 2009 r.); Kazachstan, Ukraina (gdzie zapowiadane są restrykcje nałożone na przepływy krótkoterminowego kapitału), Węgry (25 pkt i zapowiedzi dalszych obniżek) czy Rumunia (50 pkt).

Czeski bank centralny utrzymał co prawda stopy na niezmienionym poziomie, ale dwóch członków rady głosowało ostatnio za ich obniżką. Nawet bank centralny Brazylii większością 5:3 utrzymał stopy na niezmienionym poziomie, choć inflacja znajduje się tam powyżej celu.

Jaki stąd wniosek? Rubel, leja czy forint pożyczane na krótko służą do finansowania – między innymi – zakupu złotego.

Nasz złoty z powtarzającymi się dość regularnie zapowiedziami centralnych bankierów o rychłej potrzebie podwyżek stóp, stał się więc jedną z niewielu walut w regionie, gdzie ryzyko szybkiego i znaczącego umocnienia nie jest czynnikiem istotnie wpływającym na zmianę werbalnych deklaracji banku centralnego o zmianie nastawienia w polityce pieniężnej. Wpływa to z pewnością na intensyfikację napływu krótkoterminowego kapitału, poszukującego arbitrażu. Ponadto rynek złotego jest duży i płynny, a napływ kapitału generowany jest dodatkowo przez intensywną prywatyzację i absorbcję funduszy unijnych.

Wyjątkowo szybkie tempo umocnienia się złotego jest więc w dużym stopniu następstwem oczekiwań na podwyżki stóp procentowych, a nie starannej analizy makroekonomicznych fundamentów. Oczekiwania te, werbalizowane przez czynniki oficjalne, są unikatami na skalę całego segmentu rynków wschodzących. Wiarygodność średniookresowego planu stabilizacji fiskalnej jest przy tym ignorowana przez inwestorów zainteresowanych szybką realizacją zysków na walutach.

[wyimek]Skala podwyżek stóp procentowych będzie mniejsza, niż szacują to dziś inwestorzy[/wyimek]

Wiarygodność naszego programu konsolidacji fiskalnej została przy tym w pełni zrelatywizowana przez czynniki ryzyka o charakterze globalnym (Grecja). Dziś żaden z krótkoterminowych inwestorów nie zajmuje się szacowaniem prawdopodobieństwa spadku deficytu sektora finansów publicznych w Polsce o 3 pkt proc. PKB między 2011 a 2012 r. Żaden ze zgłaszanych przez rządy na świecie programów stabilizacji nie jest wystarczająco wiarygodny. Liczy się zarobek na pewnym arbitrażu, jaki istnieje między walutami krajów banków centralnych realizujących inne nastawienie w polityce pieniężnej.

Nie zmienia to jednak w niczym wymowy faktów: w najbliższych dwóch latach tempo wrostu gospodarczego w Polsce wydaje się zdecydowanie przeszacowywane, podobnie jak oczekiwania na wzrost stóp procentowych. A skala problemów fiskalnych pozostaje wciąż niedoszacowana. Bardzo szybkie tempo umacniania się złotego powinno skłaniać do daleko idącej ostrożności przy szacowaniu trwałości trendu umacniania się złotego w średnim okresie.

A jeśli chodzi o interwencje banku centralnego na rynku walutowym, to pomimo zachęt i słów uznania ze strony przedstawicieli rządu, wydają się one w tych warunkach skazane na niepowodzenie. Pomimo zasiania niepewności będziemy mieli na złotym wańkę-wstańkę i po kolejnych interwencjach, gdzie szok będzie coraz mniejszy, testowanie przez rynek kolejnych poziomów oporu banku centralnego i rządu.

Na dobrą sprawę skuteczne dla przyhamowania tempa umacniania się złotego i redukcji zmienności mogłyby być dopiero: zapowiedź możliwości redukcji stóp procentowych w Polsce albo też szybkie zamknięcie fazy luzowania polityki pieniężnej w większości krajów zaliczanych do naszego „koszyka” walutowego. Na to pierwsze rozwiązanie jakiś wpływ mieć możemy. Na to drugie możemy tylko czekać.

[i]Autor jest głównym ekonomistą Polskiej Rady Biznesu[/i]

Opinie Ekonomiczne
Kryptowaluty: ostrzegam przed wpuszczaniem ryzyka do banków
Opinie Ekonomiczne
Tusk angażuje Brzoskę do deregulacji. Dobry ruch
Opinie Ekonomiczne
Polityczne DNA państwowych spółek
Opinie Ekonomiczne
Pierwsza wiceprezes BGK: Wydajność pracy kluczem do wzrostu gospodarczego?
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Cyfrowa gospodarka nie rozwinie się w skansenie