O problemach z interpretacją zasad podatkowych piszemy regularnie.
Osławione przykłady wrocławskiego JTT sprzed wielu lat, czy stołecznej Netii sprzed zaledwie dwóch pokazują, że interpretacje obowiązujących przepisów nie są jednoznaczne. A rozbieżności dużo kosztują. Dzisiaj na Ekonomii24.pl czytamy, że fiński gigant (choć cokolwiek osłabły) komórkowy Nokia jest dłużny indyjskim organom podatkowym przeszło pół miliarda dolarów. To znaczy, jestem przekonany, że jest winien zdaniem organów podatkowych, a nie zdaniem samej Nokii.
Nokia tłumaczy się, jak tylko co tłumaczył się temu samemu indyjskiemu fiskusowi, brytyjski Vodafone (winien rzekomo 2 mld dolarów zaległych podatków), że stara się śledzić na bieżąco zmiany w regulacjach, ale, że w Indiach jest to bardzo trudne.
To znaczy jestem przekonany, że Nokię i Vodafone stać na najlepszych doradców podatkowych, którzy w małym palcu mają indyjskie prawo. Tyle, że z pewnością ich zadaniem nie jest pilnowanie, aby koncerny zapłaciły każdą rupię, jaka się wydaje winna, ale żeby tych rupii zapłaciły jak najmniej. To się nazywa optymalizacja podatkowa. I trudno oczekiwać, że przedsiębiorcy - gdziekolwiek - będą na wyścigi nabijali państwową kabzę, jeżeli tylko mogą tego uniknąć.
Mogą, jeżeli kreatywni księgowi wyszukają odpowiednie luki w prawie: zwolnienia, ulgi, odroczenia, wyłączenia, umorzenia, dotacje itp. Kiedy system jest prosty i przejrzysty kreatywność na wiele się nie zda.