Ważne jest jednak, by ministerstwo przygotowało dobrą ustawę, najlepiej z jak najprostszymi rozwiązaniami, czytelnymi dla wszystkich uczestników systemu. Zwłaszcza że rzeczywiste skutki tworzonego teraz prawa poznamy dopiero za wiele lat. Czas na udoskonalenia jeszcze zatem nadejdzie.

Resort jedno już deklaruje. Będą jednolite dla obu płci, a nie zróżnicowane, tablice dalszego trwania życia potrzebne do wyliczenia wysokości miesięcznego świadczenia. Niewątpliwie doprowadzi to do tego, że mężczyźni dołożą się do emerytur kobiet. I może to budzić ich dezaprobatę. Ale podobnie jest w I filarze i nikt z tego powodu nie protestuje. Poza tym zgodnie ze standardami europejskimi w systemie obowiązkowym, a II filar stanowi jego część, osoby w tym samym wieku, które zgromadziły taki sam kapitał, powinny otrzymywać taką samą emeryturę.

Inny punkt zapalny to emerytury małżeńskie. Takie świadczenie jest sporo niższe od indywidualnego. A w kontekście tego, że w nowym systemie emerytury i tak będą niskie, to raczej kiepski pomysł. Oczywiście bez nich istnieje problem osób, które nie pracowały. Jednak to nie system emerytalny jest od tego, by zabezpieczać takie osoby. Powinien to raczej robić inny system – rentowy.

Skomentuj na blog.rp.pl