Od czasu do czasu administracja państwowa podejmuje heroiczne wysiłki rozpropagowania unikalnych uroków naszej ojczyzny na arenie międzynarodowej. Przynieść to ma zwiększenie prestiżu naszego kraju, dumy Polaków z ojczyzny, a przy okazji zwiększenie wpływów prywatnych przedsiębiorców i państwowej kasy dzięki turystom i inwestycjom zagranicznym.
Jaka szkoda, że wszystkie te wysiłki rażą niekompetencją, nieudolnością, a poszczególne agendy administracji w każdej takiej próbie raczej naszemu wizerunkowi za granicą szkodzą, niż pomagają.
Do zajęcia się tym tematem sprowokowała mnie reklamówka Polskiej Organizacji Turystycznej pojawiająca się w Polsacie 2 i telewizji Polonia. Pomysł tak kuriozalny, że aż zabawny. Stacje użyte w realizacji kampanii mają tak marginalne znaczenie, że z dużą dozą pewności można przewidzieć, że tym razem kampania promująca Polskę przejdzie, na szczęście, niezauważona. I to jest chyba nasza jedyna nadzieja na to, że nie będzie to kolejna odsłona kompromitacji urzędników zmagających się z tą kwestią. Jako że zdecydowana większość z państwa nigdy, mam nadzieję, tej reklamy nie zobaczy, muszę obraz ten opisać. Otóż film prezentuje plecy piłkarzy polskiej drużyny narodowej o nietypowych nazwiskach. Na czerwonych koszulkach, białymi literami dumnie prezentują się Gościnny, Bigos, Kiszony, Ciupaga, Wawelski grający w obronie, w pomocy – Mariacki, Żurek, a w ataku – Biesiada, Schabowy i Kulig.
Drużynę prezentuje znakomity komentator sportowy Dariusz Szpakowski. Nie zabrakło humorystycznego akcentu żeńskiego w postaci zawodnika z długim, płowym, typowo słowiańskim warkoczem (oczywiście Warkocz grający w obronie). Nie chcę pastwić się nad intelektualnym poziomem autorów scenariusza. Nie będę dyskutował z poziomem prezentowanego humoru. Skupię się na walorach marketingowych, a te są po prostu żadne. Taki poziom absurdu przy planowaniu tak poważnej kampanii wydaje się aż niewyobrażalny. Nawet jak na skuteczność polskiej administracji. Gdyby nie podane na stronie internetowej POT wyjaśnienia tej reklamówki, nigdy bym się nie domyślił, w jakim celu została wyprodukowana. A została wyprodukowana po to, by (sic!) zrekompensować ujemny wpływ wejścia Polski do strefy Schengen dla ruchu turystycznego zza wschodniej granicy, który zwyczajowo był dla górali zakopiańskich, ale nie tylko dla nich, fundamentem biznesu po sezonie świątecznym w Polsce, a przed feriami szkolnymi. Okazuje się, że Bigos i Ciupaga mają zwabić turystów brytyjskich do spędzenia wakacji w Zakopanem. Każdy rozsądnie myślący człowiek zadaje natychmiast pytanie: “jakim cudem?”, skoro Schabowy, Mariacki, Żurek są po polsku i to idiomy dość trudno przetłumaczalne, nie wspominając o Kiszonym.
Jakim cudem, skoro, z całym szacunkiem dla Szpakowskiego, jego głos nie jest instynktownie rozpoznawalny przez większość jeżdżących na nartach Brytyjczyków. Nie wspominając o takim drobiazgu, jak to, że komentuje akcje po polsku. Jakim cudem, skoro spot pojawia się w polskich kanałach telewizyjnych, i to o znikomej oglądalności także za granicą. Nie doceniamy chyba wszyscy makiawelicznej przebiegłości prezesa Polskiej Organizacji Turystycznej. Rafał Szmytke tłumaczy: “Kampania jest skierowana do licznej polskiej emigracji w Wielkiej Brytanii. Chcemy, aby ci młodzi, przedsiębiorczy ludzie poczuli się honorowymi ambasadorami Polski i byli świadomi bogactwa walorów turystycznych, jakie może zaoferować nasz kraj ich angielskim kolegom. W reklamie przedstawiamy wspaniałą jedenastkę zawodników symbolizujących zbiór atrakcji południowej Polski w celu stworzenia nowego trendu przyjazdów na krótki urlop, typu “city breaks”, do tego regionu.