62-letni szef Mlekpolu niechętnie przypisuje sobie sukces spółdzielni, której prezesem jest od 1982 roku. – Ja tylko wykonuję polecenia jej członków – podkreśla. Tymczasem dzięki decyzjom, które podejmował w ciągu ostatnich kilku lat, Mlekpol jest dziś liderem polskiego rynku mleczarskiego, który coraz bardziej dystansuje konkurencje. W tym roku udało się mu już przejąć Somlek w Sokółce. Ma także duże szanse na to, że jeszcze w tym roku przyłączy Rolmlecz z Radomia.

– Borawski ciągle udowadnia, że jest fachowcem w branży mleczarskiej i dobrym menedżerem – uważa Waldemar Broś, wiceprezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich.

Edmunda Borawskiego wiele łączy z jego największym konkurentem Dariuszem Sapińskim, szefem Spółdzielni Mleczarskiej Mlekovita z Wysokiego Mazowieckiego. – Obaj prezesi się szanują. Nie są jednak z pewnością kolegami – mówi nam osoba z branży. Borawski, tak jak osiem lat od niego młodszy Sapiński, szansę na rozwój widzi w konsolidacji i mocnych markach. Dzięki Łaciatemu Mlekpol ma największe udziały w polskim rynku mleka UHT. Silny jest także na rynku jogurtów z produktami Milko.

Obydwaj prezesi urodzili się na Podlasiu. Borawski w Świdrach Podleśnych, Sapiński w Zambrowie. Obydwaj ukończyli technologię żywności na Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie. Przez ponad 20 lat związani są z tymi samymi firmami. Na czele swoich spółdzielni stanęli na początku lat 80. Sporo ich także dzieli. Sapiński jest otwarty, chętnie rozmawia z dziennikarzami. Borawski od błysku fleszy i publikacji prasowych woli pracę w zaciszu gabinetu. Prezes Mlekovity, w przeciwieństwie do Borowskiego, nigdy nie zaangażował się w politykę. Szef Mlekpolu najpierw był członkiem Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, a następnie Polskiego Stronnictwa Ludowego. Z ramienia tej partii startował do Sejmu. Był posłem czwartej i piątej kadencji. W ostatnich wyborach mu się nie udało. Z oświadczenia majątkowego, które złożył w listopadzie 2007 r., wynika, że posiadał 259 tys. złotych w gotówce oraz cztery tysiące złotych w akcjach. Jest także współwłaścicielem dwóch domów, które wycenił łącznie na ok. 300 tys. zł, pięciu działek oraz lokalu użytkowego.

Praca w Sejmie i rozwijanie Mlekpolu nie przeszkodziły mu zaangażować się w prowadzenie dodatkowej działalności. Zasiada bowiem w radach nadzorczych warszawskiego Lacpolu oraz białostockiej Spółdzielni Obrotu Towarowego. Nie działa jedynie w Krajowym Związku Spółdzielni Mleczarskich. Niektórzy prezesi spółdzielni mówią, że nie darzy się sympatią z jego prezesem Stanisławem Michalskim.