Firma PSE Operator, odpowiedzialna za kluczowe linie energetyczne w Polsce, od dawna ma na ten cel zarezerwowane pieniądze. Co więcej, prawie cała linia o długości blisko 150 kilometrów jest już gotowa. Brakuje zaledwie 7,5-kilometrowego odcinka przechodzącego przez położoną pod Poznaniem miejscowość Kamionki. Inwestycja utknęła, skutecznie zablokowana przez mieszkańców nowego osiedla. Protest trwa nieprzerwanie od końca 2004 roku, mimo że inwestor przedstawiał wiele alternatywnych wariantów trasy.

Podobnych sytuacji w całym kraju jest wiele. Wszyscy wiemy, że Polska potrzebuje autostrad i nowoczesnych lotnisk, nikt nie chce jednak w ich pobliżu mieszkać. Powtarzające się co jakiś czas lokalne protesty są jedną z przyczyn ślimaczących się w naszym kraju niemiłosiernie inwestycji infrastrukturalnych. Każde opóźnienie oznacza zaś wyższe koszty: coraz droższe są materiały, a do tego dochodzi wzrost płac w firmach wykonawczych.

Mieszkańcy Kamionek na pewno mają swoje racje, których bronią nad wyraz skutecznie. Ich walka jest jednak skazana na niepowodzenie. Pytanie brzmi tylko, czy nowe linie energetyczne uda się doprowadzić do Poznania, zanim stolica Wielkopolski zostanie bez prądu? I o ile wzrosną do tego czasu koszty inwestycji, za którą rachunek uregulujemy przecież wszyscy.