Mnożą się czarne scenariusze, jak bardzo polska gospodarka straci na kryzysie w USA. Wielu radzi przedsiębiorcom przeczekać, zwiększając oszczędności i tnąc inwestycje. A przecież kryzys może być historyczną szansą dla ekspansji polskiego biznesu.
Drastyczne spadki cen akcji zachodnich banków i firm oraz silny złoty stwarzają bowiem niesamowitą okazję do taniego przejmowania zachodnich firm przez polskie przedsiębiorstwa. Te ostatnie już nie są Dawidami w walce z Goliatem, bo często już dorównują wartością zagranicznym konkurentom. Np. jeszcze w 2004 r. Fortis – belgijski bank działający w ponad 50 krajach świata, w tym na szybko rozwijających się rynkach Azji i Europy Wschodniej – był wart ponad pięć razy więcej niż PKO BP. Dziś, dzięki kryzysowi, Fortis jest wart tylko 18 mld euro, mniej niż połowę tego co jeszcze rok wcześniej. Tymczasem PKO BP jest warte ponad 12 mld euro, tylko jedną trzecią mniej niż Fortis. Przykłady takie można by mnożyć, nie tylko w sektorze finansowym.
Przejęcia zachodnich przedsiębiorstw dałyby polskim firmom duże korzyści. Zagraniczna ekspansja pozwoliłaby zrealizować korzyści skali, zdobyć nowe rynki zbytu i zmniejszyć ryzyko chwilowych załamań koniunktury na rodzimym rynku. Dałaby też dostęp do lepiej rozpoznawalnych marek handlowych, sieci międzynarodowych kontaktów, nowych źródeł kapitału, bogatych zasobów wiedzy i technologicznego know-how. Nie bez znaczenia jest także dostęp do najlepiej wykształconej kadry zarządzającej na świecie, którą można wykorzystać do realizacji własnych strategicznych celów. W tym dalszej ekspansji na zagranicznych rynkach, w czym my, Polacy, nie mamy prawie żadnego doświadczenia.
Na ekspansję międzynarodową nas stać, bo polskie firmy po latach pomyślnej koniunktury i trwającego szybkiego wzrostu gospodarczego mają wystarczające oszczędności (prawie 50 mld euro na koniec czerwca), żeby – z dodatkową pomocą polskich banków – sfinansować zagraniczne przejęcia.
Międzynarodowa ekspansja byłaby dla Polski technologicznym, gospodarczym i politycznym skokiem do przyszłości. Okazji, jaką jest amerykański kryzys, nie powinniśmy więc zmarnować. Już najwyższy czas, żebyśmy to my zatrudniali niemieckich, brytyjskich czy amerykańskich menedżerów, a nie odwrotnie.