Dobrze, że w czasach kryzysu finansowego Irlandia należy do obszaru wspólnej europejskiej waluty

- Członkostwo w euro ma swoje wady i zalety, ale u nas korzyści przewyższyły koszty i euro nie przyczyniło się do gospodarczych kłopotów - mówi John F. Beggs, główny ekonomista irlandzkiego AIB Banku, do którego należy Bank BZ WBK

Publikacja: 04.12.2008 03:32

John F. Beggs jest absolwentem Uniwersytetu w Dublinie, od 16 lat głównym ekonomistą AIB

John F. Beggs jest absolwentem Uniwersytetu w Dublinie, od 16 lat głównym ekonomistą AIB

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Czy można wskazać jasny związek między przyjęciem euro a zwiększeniem tempa rozwoju gospodarczego?[/b]

[b]John F. Beggs:[/b] Przyjęcie euro wymaga spełnienia kryteriów: niskiej inflacji, stabilnych finansów publicznych oraz równowagi zewnętrznej wyrażonej stabilnym kursem walutowym i bilansem płatniczym. Już to powinno zapewnić bardzo przyzwoite perspektywy wzrostu. Oczywiście strefa euro daje krajowi dostęp do większego, wspólnego rynku towarów i usług, a stabilna inflacja i niskie stopy budują podstawy dla długoterminowego wzrostu gospodarczego. W krótszym horyzoncie mogą pojawić się problemy, jeżeli kraj nie miał konkurencyjnej gospodarki. Może się okazać, że wspólna polityka pieniężna nie będzie dopasowana do stanu gospodarki. Choć wstąpienie do strefy euro oferuje większą stabilność cen, to każdy kraj i tak musi prowadzić taką politykę, żeby wspierać ten cel.

[b]A jaki wpływ miało wprowadzenie euro na irlandzką gospodarkę?[/b]

To była decyzja polityczna i ekonomiczna. W czasie kiedy staliśmy się częścią eurolandu, badania pokazywały, że korzyści niewiele przewyższają koszty. Największym problemem było to, że poza strefą euro miała pozostać Wielka Brytania – nasz główny partner handlowy. Od tamtej pory zacieśniliśmy więzi handlowe ze strefą euro, ale Wielka Brytania pozostała kluczowym partnerem. Korzystny wpływ na gospodarkę miał zwiększony napływ inwestycji. Jako nieduża otwarta gospodarka Irlandia zawsze miała problem z wpływem kursu walutowego, uzależnionego od kondycji funta, dolara amerykańskiego czy niemieckiej marki. Utrata własnego kursu nie była dużą stratą, choć niektórzy się tego obawiali. Dzięki euro mogliśmy korzystać z dobrodziejstw niskich stóp procentowych, jakich nie mielibyśmy, pozostając przy naszym funcie.

[b]Czy obecne problemy gospodarki irlandzkiej, która znajduje się w recesji, są spowodowane w części posiadaniem euro?[/b]

Członkostwo w euro ma swoje wady i zalety, ale u nas korzyści przewyższyły koszty i euro nie przyczyniło się do gospodarczych kłopotów. Jednak wzrost gospodarczy w Irlandii w tym roku będzie ujemny (minus 1,5 proc.) wobec 6 proc. w 2007 r. Ostry spadek inwestycji w sektorze nieruchomości zmniejszył tempo wzrostu gospodarczego w 2008 r. o ok. 4 pkt proc. W 2009 r. gospodarka się skurczy o 2,5 proc. wskutek dalszego ograniczenia inwestycji w budownictwie. Ta ostra przecena na rynku mieszkaniowym przyszła po bardzo wielu latach zwyżek cen. Oczywiście stały za tym niskie stopy procentowe, ale także duży optymizm i wyrafinowane produkty finansowe oraz konkurencja ze strony zagranicznych instytucji finansowych. Największy wpływ miało jednak zwiększenie o 70 proc. zatrudnienia od połowy lat 90., a także wzrost ludności o 25 proc. w tym samym czasie. I to właśnie te fundamenty ekonomiczne odegrały większą rolę niż niskie stopy, które podsycały popyt na nieruchomości. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia na rynkach finansowych, zdecydowanie lepiej, że Irlandia jest w unii monetarnej, niż gdyby była poza nią, nawet z niezależną polityką monetarną.

[b]Jak wyglądało przygotowanie Irlandii do wejścia do strefy euro?[/b]

Wykonaliśmy ogromną pracę. Położyliśmy nacisk na krótkoterminowe kryteria, a traktat z Maastricht podkreślał wagę czynników strukturalnych, które miały uchronić gospodarki przed różnego rodzaju szokami. Po namyśle jednak można stwierdzić, że Irlandia była dobrze przygotowana – bezrobocie poniżej 5 proc., inflacja średnioroczna poniżej 2 proc., niski poziom długu publicznego, nieprzekraczający 50 proc. PKB. A jeszcze dziesięć lat wcześniej przekraczał 100 proc., dodatkowo mieliśmy nadwyżkę w sektorze finansów publicznych.

[b]Co jest najważniejsze w przygotowaniu kraju do euro?[/b]

Konieczne są dobra kondycja finansów publicznych, zrównoważony budżet i kontrola poziomu zadłużenia. Od strony zewnętrznej gospodarka musi być konkurencyjna, ponieważ nie będzie możliwości podnoszenia konkurencyjności poprzez kanał kursu walutowego. Kluczowe jest takie zarządzanie fiskalną stroną gospodarki, by ta umożliwiała absorpcję szoków. Ale nawet zbilansowanie strony fiskalnej może być niewystarczające – potrzebna jest taka konstrukcja finansów publicznych, która umożliwi utrzymanie bezinflacyjnego wzrostu gospodarczego.

[b]Rz: Czy można wskazać jasny związek między przyjęciem euro a zwiększeniem tempa rozwoju gospodarczego?[/b]

[b]John F. Beggs:[/b] Przyjęcie euro wymaga spełnienia kryteriów: niskiej inflacji, stabilnych finansów publicznych oraz równowagi zewnętrznej wyrażonej stabilnym kursem walutowym i bilansem płatniczym. Już to powinno zapewnić bardzo przyzwoite perspektywy wzrostu. Oczywiście strefa euro daje krajowi dostęp do większego, wspólnego rynku towarów i usług, a stabilna inflacja i niskie stopy budują podstawy dla długoterminowego wzrostu gospodarczego. W krótszym horyzoncie mogą pojawić się problemy, jeżeli kraj nie miał konkurencyjnej gospodarki. Może się okazać, że wspólna polityka pieniężna nie będzie dopasowana do stanu gospodarki. Choć wstąpienie do strefy euro oferuje większą stabilność cen, to każdy kraj i tak musi prowadzić taką politykę, żeby wspierać ten cel.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację