Strach chwalić Balcerowicza. Ale spróbujemy

29 lat temu, 27 i 28 grudnia 1989 r. Sejm uchwalił aż 10 ustaw mających ustabilizować gospodarkę i wprowadzić zmiany systemowe. Dzisiaj strach chwalić Balcerowicza i jego plan, dlatego ten tekst jest pigułką na odświeżenie pamięci.

Publikacja: 28.12.2018 12:59

Leszek Balcerowicz

Leszek Balcerowicz

Foto: Fotorzepa/ Krzysztof Skłodowski

Inflacja przekraczająca 100 proc. miesięcznie. To dziś niewyobrażalne, ale tak było w Polsce w sierpniu 1989 r. Deficyt budżetowy sięgał wtedy 12 proc. PKB. Zadłużenie zagraniczne, głównie w tzw. Klubie Paryskim (rządy) i Klubie Londyńskim (banki komercyjne), zbliżało się do 42 mld dolarów. 

W takiej sytuacji wicepremierem i ministrem finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego został Leszek Balcerowicz. Już 6 października 1989 r. przedstawił zarys programu reform gospodarczych. Była w nim mowa o tłumieniu inflacji i zmianach systemowych, o gospodarce rynkowej otwartej na świat.

Plan Balcerowicza został ukończony w grudniu 1989 r. Sama nazwa jest znana Polakom. Jedni uważają plan za kwintesencję liberalizmu w gospodarce, inni obwiniają o wszelkie zło i nieszczęścia związane z transformacją ustrojową. Ale chyba niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, jak wielkie i odważne było to przedsięwzięcie. W naszych głowach pozostało hasło, nie pamiętamy już zawartości.

Plan Balcerowicza składał się z programu stabilizacyjnego i programu zmian systemowych. Stabilizacja miała polegać na cięciach budżetowych, zniesieniu dotacji do większości towarów i usług, uwolnieniu cen (oprócz cen paliw i energii), płac, stóp procentowych i wprowadzeniu wymienialności złotego. Zmiany systemowe zakładały stworzenie jednolitego systemu podatkowego, pełną wolność w korzystaniu z praw własności, nieingerencję państwa w obrót gospodarczy, ceny i płace, likwidację monopoli, a na koniec – pełną prywatyzację majątku państwa.

27 i 28 grudnia 1989 r. Sejm uchwalił większością głosów aż 10 ustaw. Zlikwidowano gwarancję finansowania z budżetu deficytowych przedsiębiorstw państwowych. Firmy państwowe przestały korzystać z preferencji kredytowych. Przedsiębiorstwa przekraczające dopuszczalny wzrost płac były zmuszone do odprowadzenia podatku (zwanego popiwkiem). Zakazano nieograniczonego finansowania - nieoprocentowanym kredytem - deficytu budżetowego przez bank centralny. Wprowadzono jednolity 40-proc. podatek korporacyjny we wszystkich sektorach gospodarki.

Zliberalizowano zasady przepływu kapitału (głównie transfer zysków za zagranicę). Ustawa o prawie dewizowym likwidowała monopol państwa w handlu zagranicznym i wprowadzała jednolity dla wszystkich podmiotów i wszystkich rodzajów transakcji kurs walutowy, a ustawa o prawie celnym - wprowadzała jednakowe dla wszystkich podmiotów zasady clenia towarów importowanych. Unieważniono też przepisy dotyczące osób uchylających się od obowiązku pracy (formalnie usankcjonowało to istnienie bezrobocia) i uchwalono przepisy chroniące zwalnianych z pracy (odprawy finansowe, okresowe zasiłki dla bezrobotnych).

Wykaz ten – przedstawiony tu w pigułce – jest być może nudny, ale warto przez niego przebrnąć, bo mam wrażenie, że po 29 latach w świadomości społecznej pozostało tylko hasło wykorzystywane w sporach politycznych. Nikt już nie pamięta, jak wtedy wyglądała nasza sytuacja gospodarcza, jak gigantyczna praca została wykonana.

Nie wszystko poszło zgodnie z oczekiwaniami, wiele rzeczy można było zrobić inaczej. Ale gdzie dziś bylibyśmy bez planu Balcerowicza?

Inflacja przekraczająca 100 proc. miesięcznie. To dziś niewyobrażalne, ale tak było w Polsce w sierpniu 1989 r. Deficyt budżetowy sięgał wtedy 12 proc. PKB. Zadłużenie zagraniczne, głównie w tzw. Klubie Paryskim (rządy) i Klubie Londyńskim (banki komercyjne), zbliżało się do 42 mld dolarów. 

W takiej sytuacji wicepremierem i ministrem finansów w rządzie Tadeusza Mazowieckiego został Leszek Balcerowicz. Już 6 października 1989 r. przedstawił zarys programu reform gospodarczych. Była w nim mowa o tłumieniu inflacji i zmianach systemowych, o gospodarce rynkowej otwartej na świat.

Plan Balcerowicza został ukończony w grudniu 1989 r. Sama nazwa jest znana Polakom. Jedni uważają plan za kwintesencję liberalizmu w gospodarce, inni obwiniają o wszelkie zło i nieszczęścia związane z transformacją ustrojową. Ale chyba niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, jak wielkie i odważne było to przedsięwzięcie. W naszych głowach pozostało hasło, nie pamiętamy już zawartości.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację