Miliarder na etacie

Steve Ballmer, prezes Microsoft Corporation, ekscentryk, furiat z dobrym refleksem i pierwszy nieinformatyk zatrudniony w Microsofcie, przyjeżdża dziś do Polski

Publikacja: 23.04.2009 02:47

Steve Ballmer jest jednym z najbogatszych ludzi świata. Magazyn Forbes szacuje jego majątek na 11 ml

Steve Ballmer jest jednym z najbogatszych ludzi świata. Magazyn Forbes szacuje jego majątek na 11 mld dol.

Foto: AP

Z George’em W. Bushem, byłym prezydentem USA, prezesa Microsoftu łączy nie tylko rzesza zagorzałych wrogów, ale też niezły refleks. Tak jak Bush w Iraku zdołał błyskawicznie uchylić się przed lecącym w jego stronę butem, rok temu Ballmer, w czasie poprzedniej wizyty w Europie, zrobił unik przed jajkami, którymi obrzucono go w Budapeszcie. Zapis wideo incydentu jest na portalu YouTube. Tam też można znaleźć filmik z Ballmerem skaczącym po scenie i wydającym nieartykułowane dźwięki na konferencji z okazji 25-lecia Microsoftu.

Myliłby się ten, kto by liczył, że w zaciszu gabinetów Steve Ballmer przemienia się w rzeczowego menedżera. W 2005 r., kiedy Mark Lukovsky, jeden z kluczowych inżynierów Microsoftu, oświadczył Ballmerowi, że odchodzi do Google’a, Ballmer rzucił krzesłem o ścianę, a Google’a i jego prezesa Erica Schmidta podsumował słowami, których „Rzeczpospolita” nie może zacytować.

Pomijając ekscentryczne zachowania, Steve Ballmer jest jednym z najlepszych menedżerów na świecie. Miał udział we wszystkich biznesowych decyzjach Microsoftu od 1980 r. aż do chwili obecnej. Był 24. z kolei pracownikiem firmy, która dziś zatrudnia 90 tys. osób. Jednocześnie Ballmer to pierwszy menedżer, którego zatrudnił Microsoft. Jego pensja w 1980 r. wyniosła 50 tys. dolarów rocznie. Co ważniejsze, Ballmer dostał też 8 proc. udziałów w firmie. Dzięki temu jest dziś miliarderem. Jak wyliczył magazyn „Forbes”, majątek Ballmera w 2008 r. był wart ok. 15 mld dol. Obecnie ta suma, wraz z giełdowym kursem Microsoftu na Wall Street, stopniała do ok. 11 mld.

Chociaż prezes Microsoftu jest w firmie prawie „od zawsze”, to najbliższe dwa lata zdecydują, czy zostanie zapamiętany jako skuteczny wódz korporacji, czy też słaby uczeń i następca Billa Gatesa, założyciela firmy, który ostatecznie wycofał się z biznesu latem ubiegłego roku i poświęcił działalności charytatywnej.

Prawdopodobnie jeszcze w tym roku będzie miała miejsce premiera systemu operacyjnego Windows 7. Nowa odsłona flagowego produktu firmy ma odbudować reputację rodziny systemów Windows nadszarpniętą – także finansowo – niezbyt udanym systemem Windows Vista, którego nie polubili klienci biznesowi.

Windows 7 to także pierwszy duży produkt Microsoftu, w którego tworzenie nie był zaangażowany Bill Gates. Splendor lub gorycz porażki będzie musiał wziąć na siebie Ballmer. Podobnym trudnym egzaminem będzie premiera nowej wersji Office, najpopularniejszego na świecie pakietu oprogramowania biurowego, który na rynku ma się pojawić w 2010 r.

Z George’em W. Bushem, byłym prezydentem USA, prezesa Microsoftu łączy nie tylko rzesza zagorzałych wrogów, ale też niezły refleks. Tak jak Bush w Iraku zdołał błyskawicznie uchylić się przed lecącym w jego stronę butem, rok temu Ballmer, w czasie poprzedniej wizyty w Europie, zrobił unik przed jajkami, którymi obrzucono go w Budapeszcie. Zapis wideo incydentu jest na portalu YouTube. Tam też można znaleźć filmik z Ballmerem skaczącym po scenie i wydającym nieartykułowane dźwięki na konferencji z okazji 25-lecia Microsoftu.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem