Sąd na Manhattanie uznał Madoffa winnym sprzeniewierzenia ponad 170 mld dol. Oszukując ludzi, finansista posługiwał się tzw. schematem Ponziego, stworzonym w latach 20. XX w., polegającym na wypłacaniu inwestorom pieniędzy wpłacanych przez innych, wysokość wypłacanych kwot zaś nie miała związku z zyskiem osiąganym przez fundusz.
Przekręt stulecia zapewne nie zostałby szybko ujawniony, gdyby nie kryzys finansowy, który zmusił inwestorów do wycofania pieniędzy z funduszu. Kiedy w grudniu zwrócili się o wypłatę łącznie 7 mld dol., okazało się, że kasa funduszu jest pusta. – Wszystko było jednym wielkim oszustwem. Wszystko, co mam, to 300 mln dol. i te pieniądze podzielę między pracowników i rodzinę – powiedział wtedy Madoff. 11 grudnia 2008 r. został aresztowany przez FBI.
71-letni Madoff karierę rozpoczął 49 lat temu z 5 tys. dol., które odłożył, dorabiając zakładaniem systemów nawilżających w ogrodach. W roku 1960 zarejestrował Bernard L. Madoff Investment Securities, którą kierował do grudnia 2008 r.
Należał do nowojorskiej elity finansowej, był m.in. prezesem giełdy Nasdaq. Żył jak król. Mieszkał w apartamencie na Manhattanie wartym 7 mln dol., miał posiadłości na Florydzie i w Teksasie. Na co dzień obracał miliardami dolarów. Inwestycje powierzały mu fundusze i banki, ale największą grupę klientów miał wśród bogatej nowojorskiej elity żydowskiej oraz w ekskluzywnym Palm Beach Country Club na Florydzie.
Zgoda Madoffa na powierzenie mu pieniędzy uznawana była za zaszczyt, bo to on wybierał swoich klientów. Był hojnym filantropem, więc i organizacje charytatywne powierzały mu swoje pieniądze. Jeden z oszukanych przyjaciół Madoffa mówił, że bezpieczeństwo powierzanych mu pieniędzy uważano za porównywalne z obligacjami skarbowymi. Nazywano je nawet ”żydowskimi obligacjami skarbowymi”, zresztą i żydowska społeczność nie szczędziła mu zaszczytów. Był w zarządzie Yeshiva University i skarbnikiem Kongresu Żydów Amerykańskich. Żydowska Federacja z Waszyngtonu powierzyła mu 10 mln dol., obiecany zysk zaś miał wynieść 10 proc. rocznie. To niewiele, bo niektórym klientom obiecywał nawet po 46 proc.