Choć w listopadzie skończy 83 lata i już kilka lat temu przekazał kierowanie rodzinną firmą synowi Michelowi, to wciąż bierze udział w zarządzaniu rodzinnym koncernem i regularnie pojawia się w centrali. Bez jego akceptacji nie zapadają żadne najważniejsze decyzje.
Nikogo to nie dziwi – firmę zbudował sam i tylko jego decyzje, czasami bardzo odważne, powodowały, że z roku na rok rosła, najpierw we Francji, później na kolejnych rynkach, takich jak Portugalia, Włochy czy Polska.
Urodził się 20 listopada 1926 r. w tradycyjnej, niezbyt zamożnej rodzinie. Miał 12 rodzeństwa. Wolą rodziny było, żeby Edouard został księdzem, nawet skończył seminarium, ale on szybko stwierdził, że to jednak nie dla niego. Zaczął pracę w sektorze socjalnym, w której zetknął się z wielką biedą w powojennej Francji. Szybko też doszedł do wniosku, że wysokim cenom nawet podstawowych produktów winni są pośrednicy, których długi łańcuch musiał przejść każdy artykuł.
Dlatego w 1949 r. otwiera mikroskopijny – jedynie 16 mkw. – sklep spożywczy w Landerneau. Ruszając z własnym biznesem, miał podstawowy cel, aby ceny na jego półkach za bardzo nie odbiegały od tych z hurtowni. Uznał, że dzięki temu może sprzedać znacznie więcej i nawet z niską marżą wyjdzie na swoje.
Praktyka wkrótce potwierdziła te założenia. To, co wiele lat później zostało uznane za handel dyskontowy, Leclerc wymyślił, obserwując biednych klientów w swoim sklepie. Dzięki cenom niższym nawet o 20 – 30 proc. niż u konkurencji nie mógł narzekać na brak kupujących, dlatego szybko otwierał kolejne sklepy. Nie tylko spożywcze, ale także odzieżowe, uznał bowiem, że ubrania także można sprzedawać taniej, dlatego ruszył z budową sieci Leclerc Vetements.