Recesja w gospodarce amerykańskiej wchodzi w etap przełomowy i jesteśmy blisko dołka. Podane właśnie dane statystyczne PKB wskazują na znaczne spowolnienie tempa spadku dochodu, ale też potwierdzają utrzymujący się nadal pesymizm gospodarstw domowych. Jedynym motorem napędzającym obecnie koniunkturę jest rząd. Brak natomiast jakichkolwiek śladów ożywienia popytu prywatnego. To napawa niepokojem o trwałość i prężność ekspansji.
[wyimek]Na pewno nie mamy do czynienia z głębią kryzysu porównywalną do tej z lat 30. To nie jest wielka depresja; lepszym określeniem byłaby „wielka recesja”[/wyimek]
Dane za drugi kwartał są oznaką, że plan pobudzenia koniunktury przegłosowany przez Kongres zaledwie w lutym tego roku przynosi pierwsze owoce. Wydatki publiczne (zarówno federalne, jak i samorządowe) wzrosły o 5,6 proc. w skali roku. To najszybszy przyrost od 2003 r. i tylko nieco szybszy od skumulowanej wartości wydatków poprzednich czterech kwartałów. Szczególnie dynamicznie wzrosły wydatki rządu federalnego. Przypomnijmy: prezydent Obama pod koniec zeszłego roku przedstawił program antykryzysowy, który parlament przyjął w lutym tego roku z portfelem opiewającym na 780 miliardów dolarów. Obejmuje on szeroki wachlarz wydatków, m.in. na rozbudowę infrastruktury, badania nad nowymi technologiami wytwarzania energii, oświatę oraz ochronę zdrowia. Program rozłożony jest na następną dekadę, chociaż przewiduję, że połowa wydatków tak zwanych wolnych (nieuwarunkowanych istniejącym ustawodawstwem) nie zostanie zaksięgowana przed 2010 rokiem.
[srodtytul]Problemy z konsumpcją[/srodtytul]
Niepokoi słabość sektora prywatnego. Dość znacznie spadł popyt na produkty konsumpcyjne ze strony gospodarstw domowych w drugim kwartale po zaskakującym wzroście w pierwszym kwartale. Przy rekordowo wysokim bezrobociu (9,5 proc. w czerwcu, najwyższym od 1983 r.), spadającej wartości nieruchomości oraz zwyżkowym trendzie stóp procentowych przeciętny Amerykanin czuje się uboższy. A bez znacznego wzrostu konsumpcji ożywienie będzie chwiejne. Na dodatek popyt inwestycyjny też słabuje, choć widać poprawę w stosunku do początku roku.