Sprywatyzować giełdę!

Prywatyzacja GPW weszła w kolejną fazę, a prasa donosi, iż na liście potencjalnych inwestorów znalazły się miedzy innymi: Goldman Sachs, Deutsche Boerse, Londyn Stock Exchange, Nasdaq OMX, New York Stock Exchange Euronext oraz niektórzy obecni członkowie naszej giełdy

Publikacja: 24.09.2009 05:11

Hubert A. Janiszewski

Hubert A. Janiszewski

Foto: Rzeczpospolita

Dla różnych kategorii (klas) inwestorów przewidziano różne pakiety akcji, a po zakończeniu procesu Skarb Państwa odprzeda 75 proc. akcji, pozostawiając sobie pozostałe 25 proc. Oczekuje się, iż wpływy ze sprzedaży GPW wyniosą około 1 mld złotych.

O ile sama prywatyzacja giełdy nie budzi sprzeciwów – GPW to chyba jedyna giełda w Europie, która jest w posiadaniu Skarbu Państwa – o tyle sposób przekształceń, a w rezultacie losy i przyszłość tak rynku finansowego, jak i giełdowego, musi budzić poważne zastrzeżenia. Ograniczenia w pakietach, jakie mogłyby być zakupione przez inne giełdy, nie będą bynajmniej przeszkodą do późniejszej ich konsolidacji w jednym ręku. A brak upublicznienia GPW odcina szeroką rzeszę polskich indywidualnych oraz instytucjonalnych inwestorów od udziału w prywatyzacji. Co więcej, przyjęty sposób prywatyzacji uniemożliwia pracownikom i kierownictwu giełdy nabycie pakietów akcji, co może mieć bardzo istotny wpływ na jej przyszłe funkcjonowanie już jako prywatnego podmiotu.

Największym mankamentem jest możliwość przejęcia GPW przez strategicznego inwestora, czyli inną giełdę, europejską lub pozaeuropejską. To doprowadzi w ciągu krótkiego czasu (od trzech do pięciu lat) do zamarcia naszego lokalnego rynku kapitałowego.

Doświadczenia innych przejętych giełd

– np. mediolańskiej – wskazują, iż większość notowanych tam spółek przeniosła się na inne parkiety (głównie londyński), a debiuty odbywają się już wyłącznie w Londynie.

Dla wielu naszych podmiotów taki scenariusz – a jest on więcej niż prawdopodobny

– spowoduje utrudnienia w dostępie do kapitału z bezpośrednimi konsekwencjami dla przyszłego rozwoju gospodarczego i społecznego Polski. Dlatego należy natychmiast przerwać obecny proces prywatyzacji GPW i ogłosić ofertę publiczną, zapewniając krajowym podmiotom preferencje w nabyciu akcji.

W imię interesu nadrzędnego, polskiej gospodarki i społeczeństwa opóźnienie w prywatyzacji GPW będzie w tym przypadku z pewnością korzystne. Ufam, że minister Grad i jego przełożony zdobędą się na tę potrzebną i korzystną decyzję.

[i]Autor jest ekonomista, członkiem rad nadzorczych spółek notowanych na GPW[/i]

Dla różnych kategorii (klas) inwestorów przewidziano różne pakiety akcji, a po zakończeniu procesu Skarb Państwa odprzeda 75 proc. akcji, pozostawiając sobie pozostałe 25 proc. Oczekuje się, iż wpływy ze sprzedaży GPW wyniosą około 1 mld złotych.

O ile sama prywatyzacja giełdy nie budzi sprzeciwów – GPW to chyba jedyna giełda w Europie, która jest w posiadaniu Skarbu Państwa – o tyle sposób przekształceń, a w rezultacie losy i przyszłość tak rynku finansowego, jak i giełdowego, musi budzić poważne zastrzeżenia. Ograniczenia w pakietach, jakie mogłyby być zakupione przez inne giełdy, nie będą bynajmniej przeszkodą do późniejszej ich konsolidacji w jednym ręku. A brak upublicznienia GPW odcina szeroką rzeszę polskich indywidualnych oraz instytucjonalnych inwestorów od udziału w prywatyzacji. Co więcej, przyjęty sposób prywatyzacji uniemożliwia pracownikom i kierownictwu giełdy nabycie pakietów akcji, co może mieć bardzo istotny wpływ na jej przyszłe funkcjonowanie już jako prywatnego podmiotu.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację