Jeśli nawet politycy zebrani na szczycie państw G20 nie podejmą decyzji o ograniczeniu zawrotnych bonusów w sektorze finansowym, to i tak zatrudnieni w nim menedżerowie w wielu wypadkach mogą się dziś czuć biedniejsi niż w zeszłym roku – wynika z najnowszego badania firmy doradczej Hay Group i dziennika „The Wall Street Journal”.
Według raportu roczne premie za 2008 rok w 200 największych światowych firmach wprawdzie nadal były wysokie (wynosiły przeciętnie 1,2 mln dolarów), ale i tak o 10,9 proc. niższe niż rok wcześniej.
– Te spadki są odbiciem pogorszenia wyników firm, z których tylko nieliczne zwiększyły rentowność w 2008 r. – podkreślają autorzy badania, przypominając, że największe spadki wyników dotknęły właśnie firm finansowych.
Spadek średnich rocznych premii sprawił, że przeciętne gotówkowe wynagrodzenie kadry zarządzającej w dużych firmach (nie licząc akcji i opcji na akcje) obniżyło się w ubiegłym roku o 8,5 proc., do 2,24 mln dolarów. W sektorze finansowym zarobki w 2008 skurczyły się zaś prawie o połowę – zwracają uwagę eksperci Hay Group.
– Rządy walczą z problemem, który same stworzyły, oferując dużym bankom wielomiliardowe wsparcie, zamiast pozwolić im upaść. Odgórne ograniczenia nie zapobiegną powstawaniu problemu – ocenia Bogusław Dąbrowski z polskiego oddziału Hay Group. Według Hay Group zamiast wprowadzać odgórne limity rocznych premii, trzeba zmienić kryteria ich przyznawania.