Unia karze, a mogłaby też pomóc

Statystyczny człowiek ma tę cechę, że jeśli może coś mieć, to najchętniej miałby to za darmo. To nie problem, gdy chodzi o gwiazdkowy prezent. Gorzej, gdy mając do wyboru kupić czy wziąć, potencjalny klient bierze, odchodzi i nie płaci.

Aktualizacja: 06.11.2009 07:32 Publikacja: 05.11.2009 21:00

[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/salik/2009/11/05/unia-karze-a-moglaby-tez-pomoc/]na blogu[/link][/b]

I nie ma znaczenia, czy cały incydent ma miejsce w sklepie, czy odbywa się w internecie - gdy nikt nie widzi.

Sprawa nie jest błaha. Nagranie filmu czy płyty to efekt ciężkiej pracy od kilkudziesięciu do kilkuset osób. Mniejsza sprzedaż oznacza ich niższy zarobek. Ci ludzie mają prawo czuć się okradani.

Dobrze, że unijne rządy i Parlament Europejski doszły do wniosku, że nadszedł czas by karać nie tylko tych, którzy rozpowszechniają, ale też tych, który po pirackie pliki sięgają. Odcinanie od internetu z powodu piractwa komputerowego to najniższy wymiar kary.

Ale jak każdy problem, sprawa piractwa ma przynajmniej dwa oblicza.

Jedną z podstaw istnienia Unii Europejskiej jest zasada swobodnego przepływu towarów. Plik z filmem lub utworem muzycznym to towar. Ale wcale nie tak powszechnie dostępny w Polsce. Sztandarowym przykładem jest tu iTunes Music Store firmy Apple. Brytyjczyk może w nim kupić to, co chce. Polak nie może nic. Nie chcę nikogo rozgrzeszać, bo nie wiem, o ile spadłoby piractwo nad Wisłą, gdyby można było w Polsce kupić dowolną piosenkę.

Brak dostępu do produktu to tylko jeden z problemów. O dziwo te same piosenki w polskich sklepach są droższe niż np. w brytyjskich. Argument koronny - bo w Polsce jest wyższe piractwo, to absurd. Ciekawe o ile piractwo by spadło, gdybyśmy płacili tę samą cenę.

iTunes to nie wyjątek. Przykłady można mnożyć. Dlaczego duże wytwórnie nie sprzedają swoich filmów w polskich, legalnych internetowych wypożyczalniach wideo na żądanie? I nie chodzi tu wcale o nowości, bo jasne jest, że aby film się zwrócił wpierw musi zarobić na siebie w kinie. Dlaczego polscy internauci od lat odcięci są od możliwości zakupu np. transmisji online choćby z meczów NBA? Dlatego, że ktoś ma w Polsce na nie wyłączność? W Stanach ESPN czy NBC też kupiły prawa do transmisji, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by Amerykanie mogliby te mecze odpłatnie oglądać. Kibic, fan sportu czy meloman nie mają w Polsce lekko.

Unia Europejska powinna zajmować się nie tylko karaniem, ale także wyrównywaniem praw obywateli krajów członkowskich. A by to zrobić musi też znieść nierynkowe ograniczenia wymyślone przez producentów. Może się okazać, że w efekcie problem piractwa przestałby być tak palący.

[b]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/salik/2009/11/05/unia-karze-a-moglaby-tez-pomoc/]na blogu[/link][/b]

I nie ma znaczenia, czy cały incydent ma miejsce w sklepie, czy odbywa się w internecie - gdy nikt nie widzi.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację