Wszystko zależy od Napieralskiego

Obawiam się, że frekwencja będzie niska. Połowa Polaków nie czuje się obywatelami – twierdzi socjolog, członek komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego, w rozmowie z Małgorzatą Subotić

Publikacja: 18.06.2010 01:47

Wszystko zależy od Napieralskiego

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

[b]Rz: Będzie druga tura?[/b]

[b]Edmund Wnuk-Lipiński[/b]: Wszystko wskazuje na to, że będzie.

[b]A co konkretnie na to wskazuje?[/b]

Tendencje w pomiarach sondażowych. W ostatnim czasie obaj główni kandydaci Bronisław Komorowski i Jarosław Kaczyński zbliżają się do siebie.

[b]Co jest tego powodem?[/b]

Powodów jest zapewne kilka. Sondażowe zmiany w poparciu dla Komorowskiego mieszczą się w granicach błędu statystycznego. Ale generalnie rośnie poparcie dla Kaczyńskiego. Myślę, że duża część wyborców niezdecydowanych, kierując się odruchem współczucia po tragedii smoleńskiej, postanowiła poprzeć Jarosława Kaczyńskiego.

[b]Ale ja tego nie rozumiem. Odruch współczucia narasta z czasem? Im więcej czasu upłynęło od tragedii, tym współczucie jest większe?[/b]

Żeby wykrystalizowały się poglądy, potrzeba czasu. A w tej chwili, na finiszu pierwszej tury główni rywale, czyli Komorowski i Kaczyński, walczą o głosy niezdecydowanych. Decyzji ludzi, którzy ją podjęli, już nie zmienią.

[b]Tych zdecydowanych nie jest chyba tak dużo?[/b]

Oj, dużo. Sondaże w tym sensie nie są miarodajne, że nie mówią o ludziach, którzy np. nie chcą ujawniać swoich sympatii. Tych niezdecydowanych jest o wiele więcej. Przynajmniej kilkanaście procent. Tak wynika z pogłębionych badań.

[b]Co mogłoby się stać, by ci wyborcy zagłosowali na któregoś z tych dwóch kandydatów?[/b]

Niezdecydowani, jeśli nie wybucha akurat jakaś bomba medialna, która elektryzuje opinię publiczną, kierują się bardziej emocjami niż racjonalnym podejściem. A kontekst, w którym odbywają się te wybory, sprzyja emocjom.

[b]I ten kontekst sprzyja raczej Kaczyńskiemu?[/b]

Właśnie o tym mówię. Zachęca niezdecydowanych albo tych, którzy w ogóle nie chcieli pójść do wyborów.

[b]To jaka będzie frekwencja?[/b]

Obawiam się jednak, że będzie niska. Połowa Polaków nie czuje się obywatelami.

[b]Jak to?[/b]

Oni – zapewne z różnych powodów – nie uważają, żeby uczestnictwo w wyborach coś zmieniło w ich życiu. Może nie mają świadomości, że choć nie interesują się polityką, to polityka prędzej czy później zainteresuje się nimi. Poprzez decyzje rządzących.

Ta niska frekwencja będzie dodatkowo obniżona przez zdarzenia losowe, czyli powódź.

[b]Ile wyniesie?[/b]

Przewiduję, że trochę powyżej 40 proc.

[b]Czyli najniższa w historii polskich wyborów prezydenckich?[/b]

Trudno w tej chwili wyrokować, czy będzie najniższa, ale na pewno jedna z najniższych.

[b]A może powody niskiej frekwencji są inne? Spotyka się pan chyba z opiniami ludzi, którzy mówią: Nie mam na kogo głosować, żaden z dwóch kandydatów, którzy mają szanse na zwycięstwo, mi nie odpowiada.[/b]

To jest wymówka. Nigdy nie ma tak, że jest kandydat, który idealnie mi odpowiada. Poparcie, wybór, odbywa się zawsze na zasadzie: ten kandydat odpowiada mi bardziej, a tamten mniej. Czegoś takiego jak kandydat, który odpowiada mi w całości, nie ma.

[b]Gdybym jednak nie chciała żadnego kandydata?[/b]

To wtedy idzie pani na wybory i nie popiera żadnego, czyli oddaje nieważny głos. To też jest wyraz postawy obywatelskiej.

[b]Czy w porównaniu z poprzednimi wyborami zmieniły się oczekiwania Polaków w stosunku do polityków?[/b]

Jedna rzecz na pewno się zmieniła. Jeśli poprzednio stygmatyzowano polityków rozmaitych opcji, a nawet całą klasę polityczną....

[b]Co to znaczy „stygmatyzowano” w tym kontekście?[/b]

Nie darzono ich zaufaniem i darzono rozmaitymi epitetami, i to niewybrednymi. Uogólniano to nastawienie (niezależnie od tego, kto co robił) na całą klasę polityczną. Natomiast po katastrofie smoleńskiej zauważono w politykach ludzi. Na tę zmianę warto zwrócić uwagę.

[b]Jakie ma to konsekwencje?[/b]

Wybory będą mniej dyktowane stereotypami. Będą bardziej zniuansowane. Wyborcy będą widzieć w politykach konkretnych ludzi, a nie agregaty partyjne.

[b]Jaki był mechanizm tego, że katastrofa smoleńska, a potem powódź, umocniły dwubiegunowość w polskiej polityce?[/b]

Takie traumatyczne wydarzenia polaryzują postawy. Mówię szczególnie o katastrofie smoleńskiej. Powódź oddziaływała na tę polaryzację znacznie mniej. Jeśli w ogóle. Wiemy, jakie teorie spiskowe, bardzo emocjonalne, pojawiały się w Internecie. Bo to, co się stało, tak dalece przekraczało wyobraźnię, że część ludzi chciała uporządkować sobie świat poprzez wyjaśnienia, niekiedy kompletnie fantazyjne.

[b]Nadal nie rozumiem, dlaczego ta dwubiegunowość – albo PO, albo PiS – aż tak się umocniła?[/b]

Bo w emocjach Polaków pojawiły się dwa przeciwstawne podejścia. Albo świętej pamięci Lech Kaczyński był ofiarą – alegorią polskiej ofiary, bo stało się to w Katyniu – co przysparza emocjonalnego elektoratu Jarosławowi Kaczyńskiemu...

[b]Albo?[/b]

Albo: była to fatalna katastrofa, ale wobec tych interpretacji, że brat kandydata był ofiarą, będę głosował na tego drugiego, bo tamci w ogóle nie rozumieją rzeczywistości, zamykają na nią oczy. Emocje związane z tragedią smoleńską zerojedynkowo podzieliły Polaków.

[b]Jak więc w tę wąską szczelinę dwubiegunowości wcisnął się Grzegorz Napieralski? On sam mówi, powołując się na własne badania, że ma już 15 proc. poparcia.[/b]

Nie bardzo wierzę w „nasze”, czyli sztabowe sondaże. Choć nie wykluczam, że taki wynik kandydat SLD rzeczywiście uzyska. Proszę zresztą sobie wyobrazić sytuację, że Napieralski dostaje 1 – 2 proc. głosów. To by oznaczało koniec SLD. A w ten sposób Sojusz, jako partia, może przetrwać. Jest jeszcze jeden czynnik polaryzacji. Nastroje żałobne nieco opadły i u części ludzi mogła pojawić się obawa przed powrotem tego, co było w latach 2005 – 2007, czyli przed IV RP.

[b]To chyba poparcie dla Kaczyńskiego by spadało? Chyba jakiś błąd logiczny pan popełnia?[/b]

Wcale nie. Absolutnie nie musi mu spadać. Chcę tylko powiedzieć, że IV RP wzmacnia polaryzację. Bo jedni uważają, że jest szansa na powrót IV RP. A drudzy wręcz przeciwnie. Boją się tego.

[b]Myślę, że IV RP to temat trochę zastępczy, że już się przed IV RP strachu nie wzbudzi.[/b]

Nie byłbym tego taki pewny. Dobrym wskaźnikiem będzie to, jak zachowa się Napieralski i SLD po 20 czerwca.

[b]To znaczy?[/b]

Jeśli będzie pogłębienie braterskiej współpracy z PiS, jaka już jest w mediach publicznych, i przerzucenie głosów na Kaczyńskiego – znaczyłoby to, że jest to już przebrzmiała sprawa. Podobnie gdy Napieralski zostawi swobodny wybór swoim sympatykom. Jeśli jednak w drugiej turze poprze Komorowskiego, to znaczy, że strach przed IV RP wciąż jest ważnym czynnikiem.

[b]Pan trochę miesza porządki. Decyzja Napieralskiego jest chyba wyborem strategicznym, a nie wskaźnikiem tego, co dzieje się w społeczeństwie?[/b]

Nie mieszam porządków. Polityk, który wzywa do przerzucenia swoich głosów na jakiegoś kandydata, i nie spotyka się z posłuchem elektoratu, traci. Napieralski powiedział, że zapyta swoich sympatyków, jak ma się zachować. Dlatego mówię, że zachowanie Napieralskiego w drugiej turze będzie wskaźnikowe. Jeśli poprze Komorowskiego, to znaczy, że w elektoracie SLD istnieją obawy przed IV RP. Że jest to czynnik, który dalej kształtuje postawy polityczne.

[b]Kampania którego z kandydatów najbardziej się panu podoba?[/b]

Niezręcznie mi odpowiadać na to pytanie. Jak pani wie, jestem w komitecie honorowym Komorowskiego. Siłą rzeczy moja odpowiedź będzie odbierana przez pryzmat ogłoszenia tego, na kogo będę głosował. Staram się jednak oddzielić moje postawy obywatelskie od roli eksperta.

[b]To jak kampanię ocenia Edmund Wnuk-Lipiński, ekspert?[/b]

Ta kampania jest taka, jakiej się spodziewałem, gdy się zaczynała. Dość miałka, mało programowa. Oraz – aż dziwne, że używa się tego słowa do kampanii wyborczej – ostrożna. To bardzo nietypowa kampania.

[b]Dlaczego jest ostrożna?[/b]

Bo dzieje się w cieniu tragedii smoleńskiej i bardzo łatwo można trącić fałszywą strunę.

[b]Potrącenie fałszywej struny może przesądzić o wyniku drugiej tury. Ale co jeszcze?[/b]

To, co zrobi Napieralski.

[i]Edmund Wnuk-Lipiński jest socjologiem, nauczycielem akademickim. Członek komitetu honorowego kandydata PO na prezydenta Bronisława Komorowskiego[/i]

[b]Rz: Będzie druga tura?[/b]

[b]Edmund Wnuk-Lipiński[/b]: Wszystko wskazuje na to, że będzie.

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację