[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/07/27/lukasz-korycki-przede-wszystkim-wizerunek/]Skomentuj[/link][/b][/wyimek]
Można dyskutować, czy takie podejście jest słuszne czy nie, ale akurat w tym przypadku nie to jest chyba najważniejsze. Dla resortu finansów zatrzymanie kilkudziesięciu milionów złotych (łącznie w tym roku na rządowe granty przeznaczono niecałe 160 mln zł) nie jest kwestią życia lub śmierci, biorąc na przykład pod uwagę, że tegoroczny deficyt budżetowy ma przekroczyć 52 mld zł. Także firmy poradziłyby sobie jakoś bez grantów. Trudno wyobrazić sobie, że taki Opel czy PricewaterhouseCoopers rezygnują z dużego projektu w Polsce (np. z budowy nowoczesnego centrum usługowego czy rozbudowy linii produkcyjnej), bo nie dostają niezbyt dużego – w porównaniu z całością kosztów projektu – wsparcia finansowego. Granty opiewają najczęściej na kwotę co najwyżej kilkunastu milionów złotych, dotowane inwestycje na kwoty co najmniej kilka razy wyższe.
Dla obu stron dużo ważniejsza jest tu sprawa wizerunku. Resort finansów musi przecież pokazać, że pilnuje każdej złotówki i nie może pozwolić sobie na oskarżenia o bezzasadne wydawanie naszych wspólnych pieniędzy. Z kolei dla firm otrzymanie rządowego grantu to sprawa trochę więcej niż tylko prestiżowa. Podpierając się dokumentem pokazującym, że projekt ma wsparcie państwowe, można choćby wynegocjować lepsze warunki kredytu w banku czy łatwiej zdobyć poparcie dla podobnej inwestycji realizowanej w innym kraju.