Ekonomiści mają wątpliwości, czy założenia przyjętego w ubiegłym tygodniu przez gabinet Donalda Tuska wieloletniego planu finansowego państwa na lata 2010 – 2013 są właściwe. Obawiają się, że proponowana od 2011 r. podwyżka stawek VAT o 1 pkt proc. przy braku zdecydowanego cięcia wydatków nie uchroni polskiego długu publicznego od przekroczenia niebezpiecznego poziomu 55 proc. PKB. Rząd twierdzi, że tak się nie stanie.
[b]Rz: Co pan myśli jako ekonomista, kiedy premier Donald Tusk mówi, a tak było w trakcie jego środowego wystąpienia w Sejmie, że nasze finanse publiczne nie wymagają reform?[/b]
[b]Stanisław Gomułka[/b]: Zastanawiam się przede wszystkim nad tym, czy premier zdaje sobie sprawę, że aby obniżyć deficyt sektora finansów publicznych z 90 – 100 mld zł w latach 2009 – 2010 do poziomu 20 – 30 mld za mniej więcej trzy lata, musimy zmniejszyć roczne wydatki i/lub zwiększyć dochody o ok. 50 – 60 mld zł, czyli w tempie ok. 20 mld zł rocznie.
Rozumiem okoliczności polityczne utrudniające rozpoczęcie realizacji tego zadania już w 2011 r. i nawet nie oczekiwałem, że rząd przed wyborami parlamentarnymi zdecyduje się na jakiś znaczący ruch w tym kierunku. Chciałbym jednak, aby zarówno rząd, jak i opozycja wyraźnie społeczeństwu powiedziały o takiej właśnie skali problemu i abyśmy wszyscy zaczęli się zastanawiać nad najlepszymi metodami jego rozwiązania.
[b]Ale czy nie lepiej byłoby już dziś rozpocząć proces znacznego obniżania deficytu?[/b]