Oficjalny powód odejścia szefa HP, czyli zarzuty molestowania byłej współpracownicy i fałszowania wydatków, to zasłona dymna dla rzeczywistych motywów działania rady nadzorczej koncernu, a ta chciała się pozbyć prezesa, któremu nie ufała i który w dodatku miał fatalne notowania wśród pracowników firmy – twierdzi publicysta „New York Times” Joe Nocera.

Jego zdaniem fatalny wizerunek Hurda zarówno wśród szeregowych pracowników, jak i wśród menedżerów koncernu był wywołany nie tylko masową skalą zwolnień i cięciami kosztów, które dotknęły HP w ostatnich latach. Wzburzył ich też fakt, że zaciskanie pasa odbywało się przy rosnących zarobkach szefa, który tylko w ostatnich dwóch latach zainkasował ponad 72 mln dolarów (w tym część to bonus za chwalone na Wall Street cięcia).

Z kolei menedżerowie, którzy bezpośrednio współpracowali z byłym prezesem, narzekali na jego arogancję, gruboskórność i metodę zarządzania przez strach. Sam Mark Hurd otwarcie zresztą mówił, że jest zwolennikiem „trzymania stóp menedżerów przy ogniu”, czyli silnej presji na osiąganie wyników. – Zniechęcił do siebie wszystkich, którzy mogli go wspierać. Bo choć Mark Hurd był znakomity w „ przypiekaniu stóp”, to wyglądało na to, że tylko on korzysta z sukcesów HP – podkreśla z rozmowie z „NYT” konsultant IT Rob Enderle. Przypomina fatalne wyniki ostatnich badań opinii pracowników HP – prawie dwie trzecie z nich stwierdziło, że odeszłoby z firmy, gdyby miało inną ofertę pracy.

Do powątpiewania w oficjalny powód odejścia Marka Hurda komentatorów skłania też hojna, warta ok. 45 mln dolarów, odprawa, jaką ma zainkasować były prezes. – Gdyby rzeczywiście chodziło o fałszowanie wydatków, to firma znalazłaby prawnika, który pomógłby jej rozstać się z prezesem bez centa odprawy– twierdzi w „Financial Times” amerykański inwestor Gary Lutin. To brak zaufania rady wobec prezesa przyspieszył odejście Hurda – ocenia wtorkowy „The Wall Street Journal”.