Gaz łupkowy zmieni polski rynek

Rozmowa: Dr Fatih Birol, główny ekonomista Międzynarodowej Agencji Energetycznej

Aktualizacja: 17.06.2011 05:00 Publikacja: 17.06.2011 04:09

Dr Fatih Birol

Dr Fatih Birol

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Rz: MAE przewiduje, że w przyszłości udział gazu wśród nośników energii będzie rósł. W takim razie który z nich będzie tracił?

Dr Fatih Birol:

Praktycznie wszystkie stracą, co wynika z naszego scenariusza złotego wieku gazu. Najbardziej straci węgiel. A dodatkowo pojawiająca się od jakiegoś czasu niepewność dotycząca przyszłości energii jądrowej powoduje, że i jej udział będzie malał. Stracą także ropa naftowa i energia ze źródeł odnawialnych, chociaż w tym ostatnim przypadku ubytek będzie niewielki z powodu wsparcia finansowego rządów. Warto przy tym zauważyć, że niższe ceny gazu zwrócą uwagę rządów na możliwość zmian w obecnej polityce subsydiowania energii ze źródeł odnawialnych.

W ostatnim raporcie MAE przewiduje, że na rynku jest dużo gazu. Czy można liczyć na to, że on stanieje?

W naszym Złotym scenariuszu dla gazu przewidujemy, że średnie ceny będą o ok. 20 procent niższe w porównaniu z tym, co przewidzieliśmy w „World Energy Outlook 2010". Ale przewidujemy również, że na wszystkich trzech największych rynkach regionalnych ceny gazu nieznacznie wzrosną, ponieważ będą potrzebne pieniądze na inwestycje. Generalnie jednak gazu na rynku będzie coraz więcej, widoczne będzie odejście od indeksowania cen uzależnionych dotychczas od notowań ropy naftowej. Przyszłe kontrakty długoterminowe będą też coraz bardziej elastyczne, coraz większe zastosowanie będą miały ceny transakcji natychmiastowych. Nadmiar gazu na rynku przewidujemy do roku 2020. Chociaż gdyby nasz scenariusz dla gazu się nie sprawdził, ta nadwyżka będzie tylko do roku 2015.

Niedawno z Gazpromu usłyszeliśmy dwie całkiem rozbieżne prognozy dotyczące przyszłości rynku. Autorem jednej jest wiceprezes Aleksandr Ananienkow, który uważa, że europejski popyt na gaz stale rośnie. Inny wiceprezes Walerij Gołubiew przyznał, że jego firma boryka się ze spadkiem popytu. Który z nich ma rację?

Zdaniem MAE popyt na gaz w Europie będzie rósł wraz z nadejściem ożywienia gospodarczego. Tyle że, jak widać, kłopoty gospodarcze są dzisiaj bardzo poważne. Ale niepewność co do wykorzystania w Europie energii jądrowej będzie skutkowała zwiększeniem popytu na gaz. W tej sytuacji naszym zdaniem nadmiar gazu na rynku będzie odczuwalny do roku 2015, przy czym to Rosja będzie głównym dostawcą tego surowca. Niemniej jednak nasze analizy wskazują również, że w Europie pojawią się nowe, alternatywne źródła.

W tym samym czasie Rosjanie będą intensywnie poszukiwać alternatywnych rynków w szybko rozwijających się krajach, przede wszystkim w Chinach.

Czy pana zdaniem Niemcy tak łatwo zrezygnowali z energii jądrowej, bo mają pewność, że gazu im nie zabraknie?

Sądzę, że ta decyzja została przede wszystkim podjęta dlatego, że niemiecki rząd zareagował na odczucia swoich obywateli. W tej sytuacji Niemcy będą musieli w znacznie większym stopniu korzystać z odnawialnych źródeł energii, zwiększyć zużycie gazu i kto wie – być może bardziej wykorzystywać węgiel. To z pewnością jest dla rządu niemieckiego potężnym wyzwaniem, bo trzeba będzie zorganizować wystarczającą podaż po rozsądnych cenach.

Dla Polski podstawowym źródłem energii pozostaje węgiel. Czy sądzi pan, że nowy scenariusz dla gazu zmieni również sytuację naszego kraju?

Jeśli nasz scenariusz się sprawdzi, będzie dotyczył całego świata. Ale przede wszystkim tych krajów, które mają dostęp do konkurencyjnych cenowo dostaw gazu.

Kiedy rozmawialiśmy niedawno, był pan bardzo sceptycznie nastawiony do perspektyw wydobycia gazu łupkowego w Polsce. Teraz się jednak okazuje, że perspektywy są znacznie bardziej realne niż jeszcze kilka miesięcy temu.

Rzeczywiście bardzo wstępne oceny US Energy Information Administration i wyniki badań polskiego Państwowego Instytutu Geologicznego wskazują, że Polska może być przodującym producentem w Europie, ponieważ złoża gazu łupkowego są oceniane jako znaczące. Niemniej jednak mimo ich występowania ważne jest, czy eksploatacja będzie opłacalna. Na razie wszystko wskazuje na to, że wprawdzie koszty wydobycia będą znacznie wyższe niż w USA, ale jednak tak pozyskany gaz będzie konkurencyjny na rynku europejskim. Jeśli więc zostaną pokonane bariery technologiczne, biurokratyczne i środowiskowe, gaz łupkowy ma szansę radykalnie zmienić polski rynek energetyczny. Mniejszy będzie w nim udział węgla i – co równie ważne – mniejsze uzależnienie od importu nośników energii.

 

Rośnie popyt na ropę naftową

W raporcie opublikowanym wczoraj w Sankt Petersburgu Międzynarodowa Agencja Energetyczna wskazuje, że na razie popyt na ropę będzie rósł szybciej, niż prognozowano. Przy tym na dostawy ropy z Libii nie ma co liczyć do 2014 roku. Zdaniem MAE popyt na ropę z krajów OPEC będzie większy o ok. 400 tys. baryłek dziennie i wyniesie 30,1 mln. Rynek stracił w wyniku libijskiej rewolucji 1,5 mln baryłek dziennie, a popyt jest większy – czytamy w raporcie. Zdaniem analityków MAE napięcia na rynku ropy są znacznie większe, niż oceniano pół roku temu. Taka sytuacja ma potrwać do 2012 r. MAE podwyższyła również prognozy wzrostu popytu na najbliższe pięć lat o 700 tys. baryłek dziennie. Reakcja na raport była natychmiastowa. Brent podrożał o 2 dolary na baryłce, do 115 dol.

Rz: MAE przewiduje, że w przyszłości udział gazu wśród nośników energii będzie rósł. W takim razie który z nich będzie tracił?

Dr Fatih Birol:

Pozostało 96% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację