- Skąd u pana ta pewność, że polski rynek bankowy będzie się konsolidował?
- Trzy największe banki zagospodarowują ok. 30 proc. polskiego rynku. Tymczasem w Czechach czy na Węgrzech dominacja dwóch, trzech największych banków sięga 60 proc. Poza tym, gdy zaczną obowiązywać wytyczne Bazylei III, właściciele niektórych banków działających w Polsce będą musieli zwiększyć ich fundusze własne i nie będą mieli innej opcji niż sprzedaż polskich aktywów. To będzie czynnikiem napędowym dla konsolidacji. Ale i tak pozostanie duża grupa banków na rynku, która będzie mogła sprostać popytowi, zwłaszcza w sektorze bankowości detalicznej.
- A jacy gracze mogą wejść na polski rynek? Kto może być zainteresowany udziałem w konsolidacji rynku bankowego w Polsce?
- Nie chcę obstawiać ani wypowiadać się za inne banki. Ale że spodziewam się dużej aktywności w kwestii fuzji i przejęć to myślę, że wystarczy przyjrzeć się, w jakich walutach udzielały kredytów te banki, które są potencjalnie na sprzedaż. A potem popatrzeć, gdzie na świecie są instytucje, które mają nadwyżkę płynności w tej walucie. To może pomóc w odpowiedzi na pytanie, jacy nowi gracze mogą pojawić się na rynku w Polsce.
- Pracował pan przez kilka lat w Rosji: w kontekście konsolidacji polskiego rynku pada nazwa Sbierbank. Co pan o tym myśli? I dlaczego zagraniczne, zachodnie banki wycofują się z Rosji? Ten trend się utrzyma?