Już dawno w tak krótkim czasie nie było tak wielu informacji dotyczących jednej z największych firm polskiej giełdy. Wiadomość o wielomiliardowej inwestycji (kupnie kanadyjskiej firmy wydobywczej)– największej, jaką kiedykolwiek przeprowadziła polska spółka za granicą – wywołała lekki popłoch wśród jej akcjonariuszy.
Choć teoretycznie inwestorzy, zwłaszcza długoterminowi, powinni się cieszyć, gdyż otwiera to nowe źródła dochodów. Zobaczymy, co pokażą kolejne dni. Może trend się odwróci. Jedno jest pewne: to najciekawszy okres w historii firmy. Zaczął premier Donald Tusk zapowiedziawszy w swoim expose nałożenie nowego podatku na spółkę, z którego resort finansów chce uzyskać około 2 mld zł rocznie. Mimo tej transakcji, która przynajmniej daje szanse na wyrwanie się polskiej spółki do przodu w globalnym wyścigu o dostęp do surowców, pozostaje pytanie: co z dywidendą? KGHM tradycyjne był największym jej płatnikiem.
Z zapowiedzi prezesa spółki wynika, że tak będzie nadal – w co zresztą wpisują się rządowe plany zebrania w przyszłym roku ponad 8 mld zł dywidendy. Otwarte pozostaje jednak pytanie czy tę zagraniczną szansę koncern z siedzibą w Lubinie wykorzysta. Bo teraz będzie działał nie tylko na Dolnym Sląsku, ale też w Kanadzie. Będzie zarządzał również kopalniami w Chile. Co ciekawe może liczyć także na potencjalne duże złoża surowców na Grenlandii. KGHM już raz próbował być firmą globalną. Zaangażował się w projekty wydobywcze w afrykańskim Kongo. Oby tym razem finał był inny. Czy menadżerowie z Lubina udzwigną ciężar tej transakcji?