Rząd tłumaczy mi na czym polega nowy produkt służący do dodatkowego oszczędzania, który pojawi się z początkiem 2012 r. Dzięki niej wiem co to jest za konto, gdzie mogę je założyć, ile pieniędzy wpłacić i jak skorzystać z ulgi podatkowej.
Nie zachęcam jednak do zaglądania do skrzynki pocztowej... bo żadnej informacji tam, na ten temat, Państwo nie znajdziecie. To tylko sytuacja, której chciałbym doświadczyć. I nie jest to żadna ekstrawagancja. Tak robią bowiem kraje, które dają obywatelom oszczędzającym dodatkowo na emeryturę ulgę podatkową.
Przykładem może być Kanada, która w ostatnich tygodniach umożliwiła pracownikom zatrudnionym przez małe i średnie przedsiębiorstwa odpisywanie od podstawy opodatkowania pewnych kwot (taki sam mechanizm będzie dotyczył osób, które wybiorą IKZE). Broszury przygotowane przez tamtejszy resortu pracy dotarły do każdego zarejestrowanego małego przedsiębiorstwa. Z opisem mechanizmu, drukami i informacją jak je wypełnić i gdzie złożyć. Sytuacja idealna? Nie, raczej normalna.
Zwłaszcza, że odpis podatkowy zaproponowany przez rząd w nowym produkcie nie jest łatwy do zrozumienia i jak sądzę wiele osób będzie miało spory problem by dojść do tego ile ostatecznie może wpłacić i odpisać od podstawy opodatkowania.
Od kampanii wyborczej, gdy PO zapowiadało podniesienie limitu wpłat na IKZE, nie usłyszałam z ust żadnego polityka słów zachęcających do dodatkowego oszczędzania na emeryturę. Choć to właśnie rządowe wyliczenie pokazują, że z nowego, publicznego systemu emerytalnego świadczenie wyniesienie zaledwie ok. 30 proc. ostatnich zarobków.