Tym razem   użyła gróźb i przestrzega władze w Waszyngtonie, że brak środków na ratowanie Europy może się fatalnie odbić na kondycji gospodarki amerykańskiej. „Amerykanie mogą sobie zadać pytanie, czemu to co wydarzyło się w gospodarce pozostałej części świata, ma  ich dotyczyć. Czyżbyśmy nie mieli własnych problemów? A odpowiedź jest prosta: W dzisiejszym świecie nie możemy sobie pozwolić na luksus  pozostawania  na wyimaginowanym własnym podwórku. Jeśli europejska gospodarka zachwieje się, amerykańskie ożywienie i miejsca pracy w Ameryce będą poważnie zagrożone. Więc Ameryka ma ogromny interes w tym jak daje sobie radę Europa i jak radzi sobie świat— powiedziała pani Lagarde.

Wyraźnie widać, że pani Lagarde chciałaby stworzyć nowy Plan Marshalla dla Europy, tyle  jej apele  padają na bardzo niepopularny przedwyborczy grunt w Stanach Zjednoczonych. W takim czasie żaden z kandydatów nawet gdyby uznał, że szefowa MFW ma rację, to i tak nie zgodzi się na wydawanie jakichkolwiek pieniędzy poza Ameryką. Tym bardziej, że większość Amerykanów mało interesuje sytuacja poza granicami USA, a już wydawanie miliardów dolarów na wsparcie jakichś krajów , które  nie są w stanie poradzić sobie z kłopotami byłoby dla nich całkowicie niezrozumiałe. Wystarczy przypomnieć, że Kongres nie miał jeszcze czasu (a może jednak ochoty) na zatwierdzenie wypłaty 63 mld dol. dla MFW, które zostały przyznane tej instytucji 2 lata temu. Nie mówiąc już o tym, że zdaniem Amerykanów skoro oni sami pomogli sobie pakietami stymulacyjnymi w 2008 i 2009 roku, to dlaczego tego samego nie może zrobić Europa. Wtedy USA wpompowały w gospodarkę ponad bilion dolarów. Teraz Europa jest gotowa wesprzeć fundusz 200 miliardami euro. Lagarde twierdzi, że potrzeba jeszcze przynajmniej 500 miliardów.

Tuż po stworzeniu Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego Amerykanie i Europejczycy dogadali się, że raz na zawsze szefem funduszu ma być Europejczyk, zaś bankiem będzie kierował Amerykanin. Dlatego właśnie dzisiaj świat, nie tylko Amerykanie, ale i inne bogate jest zdania, że Europa powinna radzić sobie sama. Brazylia ma własne problemy, Indie tym bardziej. Rosjanie stracili zainteresowanie po tym, jak zakończone zostały negocjacje w sprawie ich przyjęcia do WTO, a dochody z eksportu gazu i ropy pozwalają spokojnie patrzeć w przyszłość. A Chiny właśnie zaczynają liberalizację gospodarki, licząc że to da dodatkowy impuls do wzrostu. W tej sytuacji na drugi plan schodzi budowanie „zapory ogniowej" wokół Europy za pieniądze MFW, bo każdy kraj ma pomysł na własny rozwój za swoje pieniądze. Dlatego apel pani Lagarde ma małe szanse na pozytywny odzew.