Spór Rostowski – Balcerowicz w sprawie długu

Gospodarka jest jak lokomotywa; rozpędzona hamuje powoli, ale potem nabiera rozpędu dość długo

Publikacja: 10.05.2012 01:03

Spór Rostowski – Balcerowicz w sprawie długu

Foto: Fotorzepa, Kar Karol Zienkiewicz

Minister Jacek Rostowski jest optymistą. Jego zdaniem w ubiegłym roku skończył się okres wzrostu relacji długu publicznego do PKB. W tym roku wskaźnik ten obniży się o trzy punkty procentowe, schodząc do bezpiecznego – z punktu widzenia ustawowych kryteriów – poziomu 50,5 proc.

Nominalnie dług będzie dalej rósł, powoli zbliżając się do okrągłej kwoty biliona złotych. Jednak minister finansów uważa, że „zagrożenie minęło". Dlatego apeluje do Leszka Balcerowicza, aby „ściągnął swój licznik, który, zawieszony w centrum Warszawy, od niemal dwóch lat pokazuje przyrost polskiego długu publicznego".

Nie wiem, czy profesor Balcerowicz posłucha tego apelu. Mam nadzieję, że nie. I licznik dalej będzie tykał. Bo dzisiaj jest bardziej potrzebny niż dwa lata temu. Analizy wymaga bowiem nie tylko zbyt wysokie, ale i zbyt niskie tempo przyrostu zadłużenia. Z tempem zbyt wysokim łatwiej sobie poradzić, bo zawsze można ciąć wydatki do granic wytrzymałości społecznej. Gorzej, gdy owe cięcia są zbyt duże i przekładają się na spadek popytu, czego efektem jest wyhamowanie tempa wzrostu PKB.

Groźba zbyt wysokiego przyrostu zadłużenia jest ciągle realna. Prognozy Jacka Rostowskiego mogą okazać się zbyt optymistyczne. To prawda, że sytuacja na rynku papierów dłużnych jest dość dobra. Rentowność polskich obligacji prawdopodobnie będzie spadać, a emisja nowych papierów będzie mniejsza. Ale nasz dług zagraniczny stanowi już trzy czwarte zadłużenia i samo jego rolowanie może być bardzo kosztowne, jeżeli sytuacja na rynkach finansowych się pogorszy.

O kłopotach z długiem świadczyć może także to, że już w pierwszym kwartale roczny plan deficytu budżetowego został wykonany w dwóch trzecich. Logiczne jest zatem, że w kolejnych miesiącach nastąpi ostre dokręcanie śruby budżetowej, co zredukuje popyt. A porównanie gospodarki do lokomotywy jest bardzo trafne. Rozpędzona hamuje powoli; dlatego dynamika wzrostu PKB w naszym kraju wciąż należy do najwyższych w Unii. Wyhamowana będzie się jednak rozpędzać dość długo.

Jak łatwo zauważyć, w sporze Balcerowicz – Rostowski najbliżej mi do poglądów Mirosława Gronickiego i Jerzego Hausnera. W artykule „Problemy ze wzrostem" twierdzą oni, że „coraz większym problemem będzie podtrzymywanie wzrostu gospodarczego". Niestety, w ich tekście nie znalazłem prostej recepty na to, w jaki sposób wzrost może być podtrzymywany. Powiedziałbym nawet, że autorzy prezentują ambiwalentne stanowisko. Wyraźne jest tylko narzekanie na słabość czynników długookresowych (badania naukowe, demografia, niska aktywność zawodowa).

Gronickiego i Hausnera martwi stan finansów publicznych, przewidywana redukcja popytu publicznego, niska stopa oszczędzania oraz „zbyt tani pieniądz, który nie wymusza wysokiej efektywności". Twierdzą jednak, że „ewentualne zaostrzenie polityki pieniężnej, w połączeniu z dokonującym się zacieśnieniem fiskalnym, przyczyni się do silniejszego spadku dynamiki wzrostu".

Wychodzi na to, że zarówno w polityce fiskalnej, jak i monetarnej nie ma jednoznacznie dobrego ruchu. Poruszamy się po bardzo wąskiej ścieżce. Z obu stron jest przepaść, a upadek będzie bolesny. Dlatego licznik długu niech dalej działa, a RPP niech nie przesadza z ostrością w sytuacji, kiedy pieniądz w Polsce jest i zbyt tani, i zbyt drogi.

Minister Jacek Rostowski jest optymistą. Jego zdaniem w ubiegłym roku skończył się okres wzrostu relacji długu publicznego do PKB. W tym roku wskaźnik ten obniży się o trzy punkty procentowe, schodząc do bezpiecznego – z punktu widzenia ustawowych kryteriów – poziomu 50,5 proc.

Nominalnie dług będzie dalej rósł, powoli zbliżając się do okrągłej kwoty biliona złotych. Jednak minister finansów uważa, że „zagrożenie minęło". Dlatego apeluje do Leszka Balcerowicza, aby „ściągnął swój licznik, który, zawieszony w centrum Warszawy, od niemal dwóch lat pokazuje przyrost polskiego długu publicznego".

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację