Reklama

Rynek polski jest dla nas ważny

Polski rynek, którego wielkość szacujemy w przyszłości na milion aut jest dla nas bardzo ważny - mówi prezes Nissana na nasz region, Phillippe Saillard

Publikacja: 10.05.2012 15:34

Philippe Saillard

Philippe Saillard

Foto: nissan

Czy Nissan szuka miejsca do produkcji samochodów w Europie?

Zawsze szukamy możliwości optymalizacji mocy produkcyjnych Renaulta i Nissana tak w Europie, jak i w innych miejscach na świecie. Czy szukamy nowej fabryki w Polsce, bądź gdziekolwiek indziej? Tego nie wiem. Wiem natomiast,że rynek europejski teraz jest bardzo trudny i widać wyraźne kłopoty we Włoszech, Hiszpanii, Portugalii, nie mówiąc już o Grecji. Może dojść w każdej chwili do nieoczekiwanego rozwoju wydarzeń tak w gospodarce, jak i polityce, co zawsze przekłada się na nastroje konsumentów. To wszystko utrudnia podjęcie decyzji: co i gdzie produkować. Musimy jeszcze drobiazgowo ocenić obecne moce produkcyjne- nie tylko Nissana, ale i Renaulta. Przecież decyzja o rozpoczęciu nowej produkcji nie będzie miała skutków tylko na kilka miesięcy, ale przez całe lata.

Czy rozmawiacie z Magną na temat zlecenia produkcji aut?

Nic mi o tym nie wiadomo.

A czy w historii Nissana były już przypadki zlecenia produkcji innej firmie?

Reklama
Reklama

Mówię szczerze: nie wiem.

Nie zmienia to faktu, że

polski rynek jest dla Nissana coraz ważniejszy?

Dzisiaj Polska jest dla nas 8. rynkiem europejskim. Jest ważna z kilku powodów - rozwijającej się infrastruktury, rosnącego PKB, dużej populacji- to rynek, który może z łatwością sięgnąć 600-700 tysięcy, nawet miliona aut sprzedawanych rocznie. Kiedy? To trudno dzisiaj przewidzieć. Najprawdopodobniej jednak dzisiaj jesteśmy w najtrudniejszym momencie. Nie oczekujemy,że sprzedaż nadal będzie spadała. Raczej,że w szybkim tempie wzrośnie ona z obecnych 330 tys. aut do 400 tysięcy.

Przy tym popularność Nissana w Polsce stale rośnie, może jeszcze powinniśmy popracować nad rozpoznawalnością marki, mamy w Polsce dobrą sieć dilerów z którymi praca dobrze nam się układa. Wszystko jest więc przygotowane do tego, aby i Nissan poprawił tutaj swoje wyniki.

Czy jest pan zaskoczony sukcesem Juke? To auto początkowo zostało przyjęte na rynku z mieszanymi uczuciami...

Reklama
Reklama

Wyniki sprzedaży tego modelu w ostatnim roku finansowym zakończonym 31 marca 2012 są zgodne z naszymi planami. Ale szczerze mówiąc ponieważ byliśmy zajęci innymi modelami, nie przykładaliśmy się specjalnie do zwiększenia popularności Juke. Naturalnie reklamowaliśmy to auto w telewizji, ale nie było specjalnych akcji promocyjnych.Mimo to planujemy zwiększenie produkcji Juke i mamy nadzieję w tym roku sprzedać 160 tys. sztuk.

Juke spolaryzował opinię publiczną. Połowa mówi,że jest brzydki, drugiej połowie bardzo się podoba. Ale dzięki specjalnej stylistyce jest widoczny i cieszy się coraz większym zainteresowaniem przy tym pozyskujemy dla tego auta klientów tak z segmentu C, jak i B. Jednocześnie Juke jest sprzedawany po dość wysokich cenach, ale zastanawiamy się nad obniżeniem ceny poprzez zubożenie wyposażenia tego auta.

Kiedy rozmawiałam z Carlosem Ghosnem, szefem Renaulta/Nissana powiedział,że marzy o tym, by z innym modelem powtórzyć sukces Qashqaia. Czy sądzi pan,że Juke może stać się nowym Qashqaiem ?

Nie jest to możliwe. Nie można liczyć na to,że w życiu zawodowym trafi mi się jeszcze sukces na miarę Qashqaia. Naturalnie możemy sobie o tym pomarzyć, ale nie sądzę,aby w ciągu kolejnych 10 lat coś takiego mogło nam się wydarzyć. Natomiast, to co jesteśmy w stanie zrobić, to utrzymać popularność tego auta, wypuszczając na rynek nowy model. Qashqai pozostaje modelem, który zapewnia nam nadal tak zyski, jak i wolumen sprzedaży. Jak to będzie w przypadku Juke ? Nie wiem, bo nie ma segmentu, w jakim mieściłoby się to auto. Przyglądamy się Mini, ale są to auta porównywalne tylko pod pewnymi względami.Nie zmienia to faktu,że Juke pozostaje jednym z filarów naszej sprzedaży.

Wiadomo,że Nissan chce swój udział rynkowy zwiększyć w Europie do przynajmniej 5 proc. Jak zamierza pan to zrobić? Co jest ważniejsze, procenty, czy zysk?

Zysk jest najważniejszy. Co nie znaczy, że nie dbamy o zdobycie większych udziałów rynkowych. W każdym razie nie zrobimy nic głupiego, po to tylko żeby zdobyć większy udział. Mamy moce produkcyjne, sprzedajemy auta,ale nie spieszymy się z wprowadzaniem nowych modeli sztucznie skracając ich cykl. Dla nas naturalnie liczy się wielkość sprzedaży, tak aby uniknąć zwiększenia kosztów produkcji, kiedy sprzedaż za nią nie nadąża. Nic jednak na siłę.

Reklama
Reklama

A gdyby Polska rzeczywiście stała się milionowym rynkiem, jaki chciałby pan widzieć udział w nim Nissana ?

W naszych dzisiejszych planach, przypuszczalnie byłoby to ok 5-6 proc. To chyba rozsądny cel.

Rozmawiała Danuta Walewska

Opinie Ekonomiczne
Prostowanie podatku Belki: kierunek dobry, ale dlaczego tak późno?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Voigt: Niestabilność polityczna na świecie zwiększa znaczenie kryptowalut
Opinie Ekonomiczne
André Mierzwa: Jak Francja leczy swoją służbę zdrowia
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Zwycięstwo na punkty
Opinie Ekonomiczne
Marek Kutarba: Czołgi K2: sukces po długich negocjacjach?
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama