15 czerwca odbędzie się cokwartalne posiedzenie szwajcarskiego banku centralnego (SNB). Wbrew pozorom ustalenia na nim zawarte dotyczyć będą nie tylko tych, którzy zaciągnęli zobowiązania we franku. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że znaczenie decyzji SNB jest dla Polski na tyle duże, iż jest on naszym drugim bankiem centralnym. Czego zatem możemy się spodziewać po SNB?
Przed odpowiedzią na to pytanie przypomnijmy, że w czasie kryzysu SNB mocno się Polsce przysłużył. Po pierwsze, obniżył stopy procentowe do zera, co przy zmiennym oprocentowaniu zdecydowanej większości kredytów walutowych ograniczyło wzrost kosztów obsługi długu we frankach związany z osłabieniem złotego. Po drugie, SNB umożliwił NBP pozyskanie franków na ewentualne wsparcie krajowych banków potrzebujących finansowania w helweckiej walucie. Po trzecie, w pewnym momencie SNB powiedział zdecydowane „nie" umocnieniu franka do euro. Ustanowienie dolnego ograniczenia kursu EURCHF spowodowało skokowy spadek kursu CHFPLN z osiągniętego przejściowo poziomu powyżej 4 złotych za jednego franka, a późniejsze fale osłabienia złotego do franka stały się mniej gwałtowne i następowały w skali nie większej niż do euro.
Opisane powyżej potrójne wsparcie SNB dla Polski (chociaż w pierwszym i trzecim punkcie kierowane wyłącznie troską o szwajcarskich konsumentów i eksporterów, a nie losy nadwiślańskiej gospodarki) jest ważnym elementem wspierającym stabilność polskiego systemu finansowego. Dlatego powinniśmy duchowo wspierać SNB, który coraz bardziej rozpaczliwie musi bronić dolnego ograniczenia kursu EURCHF. Zaczyna to powoli przypominać obronę Częstochowy.
Dane o depozytach banków komercyjnych w SNB, sugerują, że w ostatnich tygodniach nastąpiło znaczne nasilenie jego interwencji walutowych w odpowiedzi na coraz silniejszą presję uczestników rynku na umocnienie franka. Do niedawna wydawało się, że drukowanie franków, aby w ramach interwencji walutowych dokonywać zakupów euro, nie jest niebezpieczne dla stabilności szwajcarskiej gospodarki. Bardzo poważne były bowiem zagrożenia recesją i deflacją, Wskaźniki aktywności gospodarczej były słabe, a ceny towarów i usług konsumpcyjnych spadały. Najnowsze dane pokazały jednak, że zamiast oczekiwanego spowolnienia wzrostu PKB w I kw. br. nastąpiło jego przyspieszenie. Co więcej, wskaźniki koniunktury za II kw. pokazały, że Helweci dobrze opierają się recesyjnym tendencjom. Najgorsze z punktu widzenia strategii SNB jest jednak co innego. Drukowanie pieniądza i utrzymywanie zerowych stóp procentowych zaczyna prowadzić do coraz bardziej gwałtownego wzrostu cen na szwajcarskim rynku nieruchomości.
Czy w takim razie SNB może w najbliższym czasie poddać się i zaprzestać obrony dolnego ograniczenia kursu EURCHF, co nawet przy stabilnym kursie złotego do euro spowodowałoby osłabienie złotego do franka? Na szczęście SNB wydaje się zdeterminowany do obrony dolnego ograniczenia kursu EURCHF co najmniej tak jak obrońcy Częstochowy. SNB chce ograniczyć przyrost płynności we franku, ale nie zrobi tego poprzez pozwolenie na umocnienie franka do euro, lecz poprzez niestandardowe działania. Mianowicie, coraz bardziej prawdopodobne staje się, że SNB wprowadzi ograniczenia w napływie kapitału i/lub zastosuje ujemne stopy procentowe. Jednocześnie, coraz mniej realne staje się, aby zgodnie ze swoimi wcześniejszymi zamierzeniami SNB był w stanie w dalszej części tego roku podwyższyć dolne ograniczenie kursu EURCHF z obecnego poziomu 1,20 do 1,25. Dlatego szanse na gwałtowne odreagowanie kursu złotego do franka maleją i notowania CHFPLN będą w najlepszym razie przebiegały analogicznie jak EURPLN.