Jak można przeczytać dzisiaj na Ekonomia24.pl nasila się skuteczna walka prawna z wydawcami serwisu w rodzaju Megaupload, który umożliwia internautom umieszczanie i odtwarzanie wszelakich plików, najczęściej filmów i seriali.
- Jaka kradzież? - pytają z niewinnymi minami szczodrzy kopiści wideo. - To tylko dla mnie i kolegów z bloku!
- Jaka kradzież? - pytają zdziwieni użytkownicy tych materiałów. - My sobie tylko oglądamy, co ktoś opublikował online! A poza tym Internet jest wolny i nie zna ograniczeń! Precz z ACTA!
- Jaka kradzież? - pytają obłudnie właściciele serwisu Megaupload i podobnych. - My tylko umożliwiamy udostępnianie plików w Internecie. Legalnych plików, oczywiście! A że część naszych użytkowników jest na bakier z poszanowaniem warunków licencji, to już nie nasza wina...
Generalnie winien piractwa nie nie jest nikt. Że szefowie firm producenckich z pianą na ustach skarżą się na powszechne okradanie ich firm z ciężko wypracowanych zysków, to już ich problem. Niech sobie znajdą grupę wsparcia.