110 stron raportu o stanie samorządności terytorialnej państwa opracowanego na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie wykazuje, że nie działa ona dobrze w bardzo wielu obszarach. Jednocześnie jednak ten sam raport przypomina, że Polaków dobrze oceniających prace samorządów jest trzy razy więcej niż tych, którzy mają podobne zdanie o pracy Sejmu. Ta dobra opinia o działaniu samorządów jest tak powszechna, że uważa się, iż reforma samorządowa rządu Buzka należała do najbardziej udanych spośród przeprowadzonych przez niego wielkich zmian w państwie.

Nie znaczy to jednak, że raport jest zbyt pesymistyczny lub nawet kłamliwy. Przeciwnie, po prostu ostatnie trudne czasy zweryfikowały szereg rozwiązań, które bardzo dobrze sprawdzały się w czasach prosperity. Przede wszystkim jesteśmy świadkami narastającej i coraz bardziej widocznej słabości samorządów terytorialnych w kontaktach z władzami centralnymi. Te ostatnie przerzucają na nie znaczną część kosztów kryzysu bez liczenia się z interesami społeczności lokalnych. Tak że niezależność finansowa samorządów staje się często zbyt iluzoryczna.

Swoje wady pokazuje też przyjęta struktura władz terytorialnych zdominowana przez władzę wykonawczą. To skutkuje rosnącą biurokracją i zbyt silną pozycją urzędników, nie tylko wobec rad, ale i lokalnych społeczności. Polski system samorządowy nie pozwala też lokalnym społecznościom na szeroki udział w podejmowaniu ważnych strategicznych decyzji. Nie jest też przygotowany na zmiany wynikające z demografii (wyludnianie się) czy rosnącej roli wielkich ośrodków gospodarczych (metropolie). Raport doskonale pokazuje te wszystkie wady oraz związane z nimi niebezpieczeństwa i powinien się stać platformą dyskusji o potrzebnych zmianach.

Problem w tym, że to nie problemy samorządów są główną bolączką naszego kraju. Polska powinna mieć już dawno podobny raport o kłopotach władzy centralnej. Nasz kraj psuje się od głowy. Mamy partie o nieokreślonych programach, niesprawne resorty, przerośniętą biurokrację, chore finanse publiczne, a przede wszystkim rząd, który boi się podejmować kontrowersyjne decyzje i nie chce słyszeć o reformach. Tymczasem każde państwo jest organizmem, który stale powinien się dostosowywać do rzeczywistości. Polska szczególnie – bo przez ostatnie 20 lat nasz kraj zmienił się nie do poznania. Jeżeli organizacja państwa i społeczeństwa nie będzie nadążać za tymi zmianami, to zamiast jednym z liderów Europy staniemy się jej skansenem, z którego wszyscy uciekają.