Troska o środowisko naturalne w basenie Morza Bałtyckiego zawsze cieszy. Szczególnie, jeśli pada z ust premiera Rosji. Jest tak dlatego, że nie kto inny, tylko rosyjskie firmy korzystają i będą korzystać z tego akwenu bardziej niż inni.
BTS-2, port w Ust-Łudze i Primorsku przygotowane do eksportu milionów ton ropy, dwie nitki gazociągu północnego przesyłające miliardy metrów sześciennych gazu tworzą bezprecedensowe, potencjalne zagrożenie. Szczęśliwie Bałtyk nie doświadczył katastrof ekologicznych na miarę Exxon Valdez u wybrzeży Alaski w 1989 r.
Deklaracje premiera Rosji należy odczytywać jako zobowiązanie do ponoszenia jeszcze większych nakładów na ochronę środowiska, unowocześnienie floty, korzystanie z odpowiedzialnych przewoźników i kontrahentów. Należy mieć nadzieję, że „stały monitoring" dotyczy wyłącznie kwestii ekologicznych i technicznych infrastruktury. Kwestie te winny być może także stać się przedmiotem dyskusji Rady Państw Morza Bałtyckiego oraz wspólnego, a nie unilateralnego działania.
Z innych względów cieszy poparcie premiera Rosji dla „nowych technologii produkcji energii". Stanowisko to zdaje się znakomicie wpisywać w kontekst poszukiwań i rozpoznawania złóż gazu łupkowego w Europie, a w szczególności w Polsce.
Rozumiem, że jest to głos wspierający m.in. technologię szczelinowania hydraulicznego. To dobra wiadomość. Trudno nie zgodzić się z postulatem „efektywnego wykorzystania surowców naturalnych", które stają się „silnym bodźcem wzrostu gospodarczego".