Ożywiona dyskusja na temat funduszy emerytalnych rozpoczęła się od wystąpienia w telewizji ministra finansów Jacka Rostowskiego, który w ostrych słowach skrytykował kawałek propozycji branży emerytalnej na wypłaty świadczeń z OFE. Kawałek, bo cała propozycja funduszy nie przedarła się do świadomości większości. Skutecznie został zaś ośmieszony pomysł na tzw. wypłaty programowane. Tak na marginesie, nieco dziwne jest to, że propozycji branży z którą i tak nikt z rządzących nie rozmawia, przypisuje się taką wagę.
Po wypowiedziach wicepremiera Rostowskiego rzeka krytyki OFE płynęła już jednak wartkim nurtem. Przyłączyli się do niej ekonomiści i politycy wszystkich formacji. Premier Donald Tusk niby przekonywał, że nie ma planu likwidacji funduszy, ale też mówił, że nie muszą istnieć za wszelką cenę. Jeśli wpisy internautów pod tekstami porównują OFE do Amber Gold, to widać cel zdyskredytowania tych instytucji został spełniony. Instytucji, co chyba warto podkreślić, działających zgodnie z ustawą ich obowiązującą i pod czujnym okiem nadzoru finansowego.
Wielu znanych polityków zapewniało w ostatnich dniach, że fundusze nie zostaną zlikwidowane. Te opinie nie dziwią, zwłaszcza po niedawnym zamieszaniu z depeszą agencji Reuters na temat możliwego obniżenia ratingu dla Polski, gdyby doszło do nacjonalizacji choćby części systemu kapitałowego w Polsce. Sytuację zaczął tonować też prezydent Bronisław Komorowski i minister w jego kancelarii Irena Wóycicka. Ta ostatnia apeluje nawet o debatę na temat zmian w OFE. I oby jej słowa zostały wysłuchane, bo na razie ze strony rządu nie widać chęci do rozmawiania z kimkolwiek na temat zmian w systemie emerytalnym.
Na koniec ważna uwaga. Przegląd prawa, nad którym pracuje resort pracy, powinien objąć cały system emerytalny, co zostało zapisane w ustawie, a zatem trzy filary powszechnego systemu oraz systemy uprzywilejowane np. mundurowych, rolników czy górników. Na razie we wszystkich dyskusjach koncentrujemy się tylko na jednym elemencie – OFE, których znaczenie w całym publicznym systemie, po obcięciu do nich składki, istotnie spadło.
Z wersji przeglądu prawa do którego dotarła „Rz" wynika, że obejmie on fundusze emerytalne oraz III filar, czyli dobrowolne formy oszczędzania. O niczym więcej nie ma w nim mowy. Przegląd nie koncentruje się także na poprawie efektywności działania OFE, o czym mówi się od dawna, a propozycje zmian w tym zakresie były przygotowane już w 2010 r. przez ekspertów w zespole pracującym dla Michała Boniego. Dlaczego? Można odnieść wrażenie, że rządowi na tych konkretnych zmianach może wcale nie zależeć. Po co je bowiem wprowadzać, skoro prędzej czy później OFE i tak się zlikwiduje. Do trzech razy sztuka. Teraz oglądamy akt drugi.