Dla żarliwych obrońców OFE, kto ma jakiekolwiek wątpliwości w sprawie ich funkcjonowania, jest wrogiem wolnego rynku i rzecznikiem okradania ludzi przez państwo. Z kolei dla żarliwych przeciwników ten, kto ma przy odpowiedzi jakiekolwiek wątpliwości, jest sprzedajnym kłamcą, który działa w interesie wyzyskującego polskich emerytów zagranicznego kapitału. Dla żarliwych obrońców/przeciwników wszystko jest jasne jak słońce: nie ma w Polsce żadnego problemu systemu emerytalnego, jest tylko chęć okradzenia ludzi z ich oszczędności przez państwo/zagraniczny kapitał (niepotrzebne skreślić). Otóż to właśnie jest największe intelektualne nadużycie, którego można się dopuścić – i najbardziej nieprawdziwa informacja, którą można poczęstować społeczeństwo.
Bo prawda jest taka: reformę emerytalną wprowadzono w Polsce wcale nie dlatego, że OFE jest jakimś cudownym sposobem rozmnożenia pieniędzy emerytów. Wprowadzono ją dlatego, że w starzejącym się polskim społeczeństwie zorganizowany przez państwo system emerytalny, oparty na obowiązkowej składce (podatek ściągany z pracujących), nie będzie w stanie zapewnić emerytom przyzwoitych dochodów. Stopa zastąpienia – czyli relacja emerytury do ostatniej płacy – będzie się w nim systematycznie obniżać, z komfortowego poziomu 60–70 proc. do 25–30 proc. w połowie wieku. Jeśli płace w Polsce będą w znośny sposób rosnąć, zapewne nie będzie to oznaczało realnego spadku emerytur w stosunku do poziomu obecnego. Ale w stosunku do przeciętnych dochodów pracujących, czyli przeciętnego poziomu życia, który będzie wówczas w Polsce, państwowe emerytury będą głodowe.
Po co więc była reforma? Po pierwsze po to, by państwo przestało składać nierealistyczne obietnice co do wysokości emerytur (ile wyjdzie z konta – tyle będzie, choćby tylko wyszło 25 proc. pensji). Po drugie po to, by sytuację wszystkich w uczciwy sposób zrównać. I po trzecie po to, by ludzie sami zrozumieli, że jedynym rozwiązaniem problemów spadającej relacji emerytur do płac i spadającego (względnie) poziomu życia emerytów jest po pierwsze, zgoda na dłuższą pracę, a po drugie (zwłaszcza dla tych zamożniejszych) dodatkowe dobrowolne oszczędności emerytalne w III filarze. A to, czy w państwowym systemie będzie jeden czy dwa filary, czy będą istnieć OFE i ZUS, czy sam ZUS, czy też samo OFE – to tylko modyfikacja obowiązkowego systemu, która dobrze przeprowadzona może oczywiście poprawić wysokość emerytur. Ale tylko marginalnie.
Dotychczasowa klęska reformy emerytalnej polega właśnie na tym, że III filar praktycznie nie powstał, wielkie przywileje grupowe pozostały, a podniesienie wieku emerytalnego wzbudza najgłębsze sprzeciwy. Po części dlatego, że zamiast mówić prawdę o reformie, ludzi karmiono fikcyjnymi obrazami emerytów na Karaibach.
I o to właśnie mam dziś pretensję– bo zarówno przeciwnicy, jak obrońcy OFE w swojej walce posługują się dokładnie tymi samymi fałszywymi argumentami co dotąd. Sugerują, że dobrobyt polskich emerytów zależy tylko od tego, czy OFE zniknie, czy też pozostanie. A to jest nieprawda, która tylko na jakiś czas pozwala ukryć prawdziwe problemy.