Choć szefowie Twittera, popularnego społecznościowego serwisu mikroblogowego, twierdzą, że firma nie spieszy się z wejściem na giełdę, to ogłoszenia o pracę zamieszczone przez serwis świadczą o czymś innym. W ostatnich dniach lipca Twitter zaczął szukać ludzi znających się na przygotowywaniu giełdowych sprawozdań finansowych i prospektów emisyjnych. Takie ogłoszenia trudno jest interpretować inaczej jak zapowiedź rozpoczęcia prac nad pierwszą publiczną ofertą.
Twitter nie jest jedyną firmą, której ogłoszenia sygnalizują plany. Niedawno Apple zaczął szukać specjalistów znających się na elektronicznych gadżetach, takich jak inteligentne zegarki czy elektroniczne okulary. Rynek odebrał to jako potwierdzenie trwających od miesięcy spekulacji, że spółka przygotowuje się do produkcji iZegarka.
Kilka lat temu, gdy tuż po rozpoczęciu sprzedaży przez Apple smartfonu iPhone 4 pojawiły się informacje, że urządzenie ma kłopoty z antenami i w pewnych okolicznościach traci zasięg. Firma i jej ówczesny szef Steve Jobs odrzucali zarzuty, że telefon ma wadę konstrukcyjną. Jobs publicznie twierdził, że kłopoty pojawiają się, gdy użytkownik źle trzyma smartfon. Niedługo potem Apple zaczął poprzez ogłoszenia szukać specjalistów znających się na telefonicznych antenach, co odczytano jako potwierdzenie wady konstrukcyjnej. Także w Polsce pojawiają się ogłoszenia o pracy, które pozwalają dowiedzieć się, co się dzieje w notowanych na giełdzie spółkach. TVN poszukuje kierownika projektów mobilnych (aplikacje na smartfony i smartTV, czyli przyszłość telewizji), Netia w różnych częściach kraju szuka sprzedawców swoich usług, a PKO BP ma ofertę pracy dla eksperta ds. płatności mobilnych (jest to bez wątpienia związane z rozwojem platformy płatności mobilnych i pozyskiwaniem kolejnych firm akceptujących te płatności).
Dla inwestora ciekawe mogą być też ogłoszenia, które dają konkurenci i biznesowi partnerzy spółek giełdowych. Na ich podstawie można próbować oceniać koniunkturę w branży. Z kolei systematyczne obserwowanie liczby ogłoszeń może być pomocne w ocenie stanu gospodarki. Gdy mija spowolnienie liczba ofert pracy rośnie.
Autor jest publicystą ekonomicznym