Wiatr na sprzedaż

Duńczycy to taki dziwny naród, który nawet gdy wieje, jest szczęśliwy. Wiatr daje Danii coraz więcej zielonego prądu i coraz więcej zysków.

Publikacja: 05.10.2013 11:17

Wiatr na sprzedaż

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodkowski Krzysztof Skłodkowski

Wyobraźmy sobie, że na polskiej wyspie (np. na Wolinie), na której mieszka 171 osób, firma chce postawić 111 wielkich wiatraków, by produkowały prąd wykorzystując mocne bałtyckie wiatry. Czy Państwo słyszą te protesty? Widzą te relacje z pikiet urzędów i rozmowy z mieszkańcami...Wiatrak przy każdym domu? Nie to nie jest w Polsce możliwe.

Za to w Danii, którą zamieszkuje nie tylko jedno z najbogatszych, ale i najbardziej zadowolone ze swojego życia społeczeństw, nie ma z tym żadnych problemów. Niedawno królowa otworzyła uroczyście największą duńską elektrownię wiatrową.

Liczy 111 wiatraków i znajduje się na wyspie Anholt zamieszkałej przez 171 Duńczyków.

Co istotnie wiatrownia dała zarobić tylko krajowym firmom. To one wyprodukowały turbiny, postawiły wieże i zagospodarowały tereny. To jedna korzyść. Druga to podatki i opłaty na rzecz mieszkańców, jakie malutka Anholt będzie miała z potężnej elektrowni.

Wyspa jest posiadaczką największej w Europie północnej pustyni, powstałej w wyniku wycinki lasów pod latarnię morską. Ma też wzgórza morenowe i największą w Danii kolonię fok.

Pieniądze z wiatraków mieszkańcy chcą wykorzystać do poprawy infrastruktury i ochrony przyrody. Bo nie zawsze przemysł kojarzyć się musi z degradacją natury i smrodem.

Duńczycy już produkują jedną trzecią prądu z wiatru, a do 2050 r chcą, by była to połowa. Robią to rozsądnie, dając zarobić tylko własnym firmom i obywatelom a pieniądze przeznaczając na ochronę środowiska.

Tymczasem u nas władze mnożą bariery przed zieloną energetyką, nie doceniając jej pozytywnego wpływu na gospodarkę; Polacy nie widzą w niej żadnych korzyści dla siebie, bo rozwiązania prawne nie są nastawione na wykorzystanie polskich firm i producentów przy tego typu inwestycjach.

Ludzie protestują więc przed oglądaniem z okien niebyt urodziwych wiatraków, a nasz kraj wlecze się w ogonie unijnych przemian energetycznych. Może warto wysłać kilku naszych prawodawców do Danii, by przekonali się jak skutecznie, sprawnie i bezpiecznie wykorzystywać to co dała natura.

Najlepiej niech pojadą na rowerach. Dania ma doskonałe drogi rowerowe, decydenci zażyją ruchu, oszczędzą publiczny grosz i wrócą w lepszej kondycji i nastroju. A tego im i nam na pewno potrzeba.

Wyobraźmy sobie, że na polskiej wyspie (np. na Wolinie), na której mieszka 171 osób, firma chce postawić 111 wielkich wiatraków, by produkowały prąd wykorzystując mocne bałtyckie wiatry. Czy Państwo słyszą te protesty? Widzą te relacje z pikiet urzędów i rozmowy z mieszkańcami...Wiatrak przy każdym domu? Nie to nie jest w Polsce możliwe.

Za to w Danii, którą zamieszkuje nie tylko jedno z najbogatszych, ale i najbardziej zadowolone ze swojego życia społeczeństw, nie ma z tym żadnych problemów. Niedawno królowa otworzyła uroczyście największą duńską elektrownię wiatrową.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację