Od kwietnia 2014 do końca 2016 roku producentem polskich monet groszowych będzie The Royal Mint z Wielkiej Brytanii. Królewska oferta okazała się bowiem o bodaj 10 mln zł korzystniejsza niż Mennicy Polskiej a w sumie ciągu trzech lat NBP zaoszczędzi na tej operacji ponad 50 milionów złotych. Ciekawe, ile z tych oszczędności wynika z tańszego materiału, z którego bite będą monety, a ile z konkurencyjnego przetargu. Pytanie jest o tyle zasadne, że w sumie NBP na nowe banknoty i monety wydał w ubiegłym roku 267 mln złotych. Mennica Polska nadal będzie produkowała pozostałe monety dla NBP, a PWPW drukowała banknoty (O PWPW niedawno biły się dwa ministerstwa, musi więc to być bardzo smakowita firma. Zdaje się, że MSW wygrało ze Skarbem, co jest pewnego rodzaju metaforą).
By zamknąć wątek groszy przypomnę jeszcze, że właściciel Mennicy Polskiej, p. Jakubas, tuż przed rozstrzygnięciem przetargu publicznie skarżył się na dumping mennicy królewskiej Wielkiej Brytanii i straszył zwalnianiem ludzi. Normalne, gra się do końca, jak w sporcie, a uprawianie PR-u czy lobbing są zgodne z regułami gry.
Teraz o jeleniach. Otóż Polski Związek Hodowców Jeleniowatych lobbuje, by dopłatami bezpośrednimi zostały także objęte hodowle jeleni i danieli. Obecnie z unijnych funduszy (a także polskich podatników, dla przypomnienia) można otrzymać dopłaty do krów, owiec i kóz, a jeleniowate też objęte są nadzorem powiatowych lekarzy weterynarii, co jak rozumiem, jest koronnym argumentem, ze jeleń podobny jest do krowy.
Zachwalając hodowlę jeleni jeden z hodowców, pan Augustyn, w rozmowie z PAP opowiada, jak to wymagają mniej pracy, jedzą co znajdą, w zimie nie trzeba obory -wystarczy wiata, hodowla nie wymaga herbicydów, pestycydów i nawożenia mineralnego, więc nic dziwnego , że zarobić można już przy stadzie dwudziestu sztuk – średnio 12 tysięcy rocznie itd. Żyć, nie umierać. Jak to szczerze pisze PAP - gdyby Unia dopłaciła do hodowli, byłaby ona jeszcze bardziej opłacalna.
Oczywiście absolutnie rozumiem i pana Jakubasa, i p. prezesa Żabińskiego ze Związku Hodowców Jeleniowatych, i p. hodowcę Augustyna. Jeśli są pieniądze do wzięcia, to dziwne byłoby, gdyby o nie nie walczyli. A gdzie związek jeleni i królowej brytyjskiej? Jak wiadomo wspólna polityka rolna zjada jedną trzecią budżetu unijnego, na czym zyskują rolnicy , zwłaszcza latyfundyści, a tracą podatnicy i konsumenci. Na szczęście dzięki NBP trochę pieniędzy odzyskamy. Królowa brytyjska bierze bowiem gigantyczne dopłaty unijne do swoich posiadłości, więc ma z czego dopłacać do Royal Mint i polskich groszy.