Wiosenna polska premiera smartfonu BlackBerry Z10 odbywała się w siedzibie kanadyjskiej ambasady w Warszawie i uczestniczyła w niej pani ambasador Alexandra Bugailiskis. To pokazuje, jak ważną dla Kanady firmą jest spółka z Waterloo.
Z10 i wprowadzony na rynek nieco później Q10 miały – wraz z nowym systemem operacyjnym BB10 – dać kanadyjskiemu producentowi smartfonów nowe otwarcie na niezmiernie konkurencyjnym rynku. Niestety, plan nie wypalił. BlackBerry nie wrócił do wzrostów sprzedaży, a w zakończonym w sierpniu drugim kwartale roku obrachunkowego musiał zrobić wielkie odpisy na niesprzedane telefony.
W ostatnim tygodniu września gra wokół firmy nabrała tempa. Fairfax Financial, jeden z największych akcjonariuszy spółki, w porozumieniu z jej zarządem ogłosił plan wycofania firmy z giełdy. BlackBerry wyceniono w tej transakcji na 4,7 mld dolarów.
Szkopuł w tym, że Fairfax, ogłaszając zamiar wykupienia firmy, nie miał zapewnionego finansowania transakcji. Na jego znalezienie dał sobie czas do 4 listopada, kiedy to ma zakończyć szczegółowe badanie kondycji BlackBerry.
Już we wrześniu wydawało się pewne, że oferta Fairfax jest niczym innym jak otwarciem licytacji. Oczekiwania poniekąd się spełniły. Zainteresowanie BlackBerry zgłosiło chińskie Lenovo. Pojawiły się plotki, że spółką interesuje się kilka innych firm, w tym Facebook. W końcu ubiegłego tygodnia – według mediów – do gry dołączyli byli szefowie firmy w sojuszu z funduszem Cerberus Capital Management, do których może dołączyć Qualcomm, czołowy producent procesorów używanych w komórkach.