Zmienia się świat i Bank Światowy

Dobrze, że Bank Światowy przyjął jako jeden z dwóch głównych celów przeciwdziałanie nadmiernemu rozwarstwieniu dochodów w społeczeństwach.

Publikacja: 18.11.2013 10:02

Marek Belka

Marek Belka

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Powiedzieć, że gospodarka światowa zmienia się szybko, coraz szybciej, to truizm. M.in. zaciera się podział na kraje rozwinięte i rozwijające się. Kraje zaawansowane w rozwoju nie są już wzorcami bez skazy. Wyłoniła się liczna grupa tzw. wschodzących rynków (Emerging Markets – EMs) – krajów, które są wielkie ludnością i prężnością gospodarki, ale jeszcze nie tak zamożne, jak Stany Zjednoczone lub Europa Zachodnia. Nawet kraje ubogie (głównie afrykańskie) w ostatnich kilkunastu latach rozwijały się znacznie szybciej, niż oczekiwano.

Ważne ramy instytucjonalne

Zmianom proporcji poszczególnych grup krajów towarzyszą zmiany struktury i wielkości przepływów kapitałowych w skali międzynarodowej. W powiązaniach finansowych krajów zaawansowanych i EMs ewidentnie dominującymi stały się różne formy przepływów prywatnych. Mają one skalę wielokrotnie przewyższającą bezzwrotną pomoc zagraniczną. W tej ostatniej również zaszły przemiany – w pewnych dziedzinach prywatni dawcy (ich fundacje) odgrywają rolę wiodącą w porównaniu z pomocą rządową. Tak jest np. w programach szczepień i przeciwdziałaniu chorobom trapiącym ubogą ludność w pasie tropików.

Za tymi zaledwie zasygnalizowanymi przemianami nie nadążają ramy instytucjonalne gospodarki światowej, których fundamenty stworzono po II wojnie światowej. Jednym z elementów tzw. globalnej architektury finansowej jest Bank Światowy i jego Grupa. Prócz wiodącego Banku obejmuje ona cztery inne instytucje. Najważniejsze z nich to Międzynarodowa Korporacja Finansowa, wspierająca rozwój sektora prywatnego, oraz Międzynarodowe Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju, finansująca na bardzo dogodnych warunkach różne projekty w krajach uboższych.

Wielki potencjał

W latach 70. i 80. Bank Światowy był mocarzem zdolnym zarówno nadawać kierunki myśleniu całego świata (z wyjątkiem krajów komunistycznych) o rozwoju, jak i finansować dużą część wydatków inwestycyjnych w krajach rozwijających się. Dzisiaj, wobec potężnych strumieni prywatnych pieniędzy, płynących różnokierunkowo, a także w świetle wzrostu znaczenia BRICs i szeregu państw o średnich dochodach, jego rola zmniejszyła się. Ale to nadal wielka organizacja oraz wielki potencjał doświadczeń i wiedzy o procesach rozwoju.

Pod kierunkiem nowego szefa, Jima Kima, przyjęta została nowa strategia działania Banku na najbliższe lata. Skupia się ona na jądrze misji Banku – na walce z ubóstwem. Ale po raz pierwszy w historii tej instytucji cele strategiczne zostały ujęte tak jasno, prosto i mierzalnie.

Pierwszym jest zmniejszenie udziału ludności utrzymującej się za mniej niż 1,25 dolara amerykańskiego dziennie do poniżej 3 proc. ludności poszczególnych krajów do 2030 r. Drugim celem jest ograniczenie rozpiętości dochodowych. Wyrażać się to ma szybszym tempem wzrostu dochodów tej części społeczeństwa danego kraju, która stanowi dolne 40 proc. pod względem dochodów. Oznacza to promowanie rozwoju bardziej egalitarnego – rozwoju, któremu powinno towarzyszyć stopniowe zanikanie skrajnej biedy, slumsów, nie wspominając o głodzie i niedożywieniu.

Cele te są powszechnie podzielane, ale bardzo ambitne. Ich osiągnięcie wymaga współdziałania Banku z wieloma innymi ważnymi instytucjami globalnymi. Ich zaangażowanie jest niezbędne, podobnie jak aktywność dawców prywatnych i rządów – dodajmy, dla tych ostatnich w trudnych czasach pod względem fiskalnym.

Sam Bank Światowy wprowadził pierwsze zmiany w swojej organizacji i sposobach jej działania, podporządkowując je nowej strategii. Zmiany struktury będą kontynuowane. Prezes J. Kim akcentuje mocno rolę Banku jako twórczej instytucji, inspirującej rozwiązania problemów, które kraje napotykają na drodze swojego rozwoju. Bank jest wielką skarbnicą wiedzy o tym, jak rozwiązywano różne problemy w różnych sytuacjach i miejscach. Ale nie chodzi o zwykły transfer wiedzy i gotowych (pozornie) recept. Chodzi bardziej o to, aby Bank osiągnął zdolność do kreowania skutecznych, zindywidualizowanych rozwiązań – nie recept ex ante, ale doprowadzania do rozwiązań pozytywnie zweryfikowanych ex post. A więc Bank ma przekształcić się z „wyszukiwarki" gotowych recept w weryfikowalną „rozwiązywarkę" problemów rozwojowych.

Inne problemy rozwojowe

Zmienia się także natura owych problemów rozwojowych. To już dla większości krajów nie jest zaspokajanie podstawowych potrzeb ludzkich (choć i takie istnieją, np. dla setek milionów ludzi w Azji Płd.). Często jest to problem utrwalenia stanu konkurencyjności i wydajności gospodarki, pozwalającego na status „średniaka". „Średniak" to kraj wydajny w działalności „odtwórczej", ale jeszcze niezdolny do kreacji nowych technologii. Niektóre średniaki właściwie już weszły do klasy wyższej – choćby Singapur lub Korea Płd. Większość EMs i średniaków stoi jednak przed nieco innym problemem. Rozwój gospodarczy i awans w zamożności opiera się na rosnącej wydajności pracy. Podwyższanie wydajności wymaga stosowania innowacji i nowych, lepszych technologii produkcji towarów. Postęp technologiczny nie jest pracochłonny, raczej przeciwnie. Często tworzy to u średniaków i EMs sytuację, w której rosnąca wydajność podwyższa zamożność części społeczeństwa mającej zatrudnienie, ale nie poprawia sytuacji pozostałej części społeczeństwa. Nadmierne rozwarstwienie dochodów w społeczeństwie nie sprzyja zrównoważonym procesom rozwojowym w długim okresie. Dlatego to dobrze, że Bank Światowy wyznaczył sobie jako jeden z dwóch głównych celów przeciwdziałanie takim tendencjom, choć to cel niełatwy do osiągnięcia. Co więcej, realizacja tego celu będzie w wielu przypadkach wymagać zmian w polityce gospodarczej krajów korzystających ze wsparcia Banku. Oczywistą kandydaturą do zmian wydaje się polityka podatkowa, ale dla trwałości przekształceń struktury dochodowej potrzebne są stosowne modyfikacje np. polityki społecznej i edukacyjnej.

Polski interes

Polska, jako średniak, ale z uzasadnionymi aspiracjami do statusu kraju zaawansowanego, powinna być zainteresowana powodzeniem Banku w realizacji powyższego celu. Naszej konwergencji dochodowej w relacji do Europy Zachodniej towarzyszy powolne narastanie rozpiętości dochodowych wewnątrz kraju (także w układzie regionalnym).

Jest to zjawisko poniekąd spodziewane w obecnej fazie naszego rozwoju. Na razie nie ma charakteru choroby. Warto jednak mieć wiedzę, jak inni średniacy radzą sobie – we współpracy z Bankiem Światowym – z takimi zjawiskami (w ich ostrej postaci), nawet jeśli okoliczności, w których owe zjawiska występują, są odmienne od europejskich i polskich.

Marek Belka, prezes NBP, jest przewodniczącym Komitetu Rozwoju (wspólny organ doradczy Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego); a Paweł Samecki jest jego zastępcą w tej funkcji.

Artykuł wyraża osobiste opinie autorów.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Powiedzieć, że gospodarka światowa zmienia się szybko, coraz szybciej, to truizm. M.in. zaciera się podział na kraje rozwinięte i rozwijające się. Kraje zaawansowane w rozwoju nie są już wzorcami bez skazy. Wyłoniła się liczna grupa tzw. wschodzących rynków (Emerging Markets – EMs) – krajów, które są wielkie ludnością i prężnością gospodarki, ale jeszcze nie tak zamożne, jak Stany Zjednoczone lub Europa Zachodnia. Nawet kraje ubogie (głównie afrykańskie) w ostatnich kilkunastu latach rozwijały się znacznie szybciej, niż oczekiwano.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację