Mniej pieniądza, więcej szczęścia?

Świat, a przynajmniej Stany Zjednoczone, 23 grudnia świętowały urodziny Rezerwy Federalnej. Stuknęło jej sto lat. Przez ten czas Fed dzielnie stał na straży amerykańskiego pieniądza. Z różnym skutkiem. Przez przeciwników oskarżany jest o współudział w spowodowaniu wielkiego kryzysu, wielkiej (jak na USA) inflacji na przełomie lat 70. i 80. oraz o nakręcenie bańki, która wywołała kryzys 2008 r.

Publikacja: 02.01.2014 04:58

Mniej pieniądza, więcej szczęścia?

Foto: Fotorzepa, Karol Zienkiewicz

Podnoszone jest także to, że Stany Zjednoczone są praktycznie jedynym krajem świata, który nie ma twardych ograniczeń emisyjnych, gdyż dolar ciągle jest walutą światową. I będzie tak – według popularnego powiedzenia polityków – tak długo jak długo „amerykański żołnierz będzie stacjonował w 50 krajach świata", rynek ropy będzie rozliczany w dolarach, a Chiny posługiwać się będą juanodolarem.

Z owego prawa nieograniczonej emisji Fed skorzystał po kryzysie hipotecznym. „Ilościowe luzowanie" od początku budziło obawy, że dmuchana jest nowa bańka, której pęknięcie może spowodować galopującą inflację. Mówiło się też o ryzyku uzależnienia od stałego zasilania pustym pieniądzem; efekt odstawienia mógł w realnej gospodarce powodować ciężkiego kaca.

Obie wątpliwości są częściowo rozstrzygnięte. Po prawie pięciu latach kolejnych QE bańka nie pękła (przeciwnie: inflacja spadła do 1 proc.). System bankowy się nie rozleciał (pytanie: czy tak samo byłoby bez luzowania należy do historii alternatywnej). Gospodarka realna stopniowo zaczęła odbijać się od dna (pytanie: czy tak byłoby bez...). Pozostał problem wyjścia z „ilościowego luzowania".

I ku zaskoczeniu inwestorów niemal dokładnie w dniu urodzin Fed zmniejszył skalę dodruku pieniądza. Wprawdzie tylko o 10 mld dolarów (to jak leczenie alkoholizmu poprzez zmniejszenie dawki trunku z litra do trzech ćwiartek), ale jednak. I nic wielkiego się nie stało. Rynki przyjęły tę decyzję pozytywnie. Indeksy giełdowe lekko wzrosły, a dolar się umocnił. Do końca dodruku jeszcze daleko, ale pierwszy krok został zrobiony. Krok ostatni będzie zapewne początkiem nowego megacyklu, w którym na przemian będziemy obawiać się albo o wzrost gospodarczy, albo o inflację.

Na swój sposób i naszą skalę wkrótce staniemy wobec podobnego problemu. Do tej pory dodatkowy pieniądz był wpychany na nasz rynek kapitałowy poprzez OFE. W istocie było to trochę podobne do ilościowego luzowania, tyle że dokonywało się nie w wyniku decyzji władzy monetarnej, lecz powiedzmy po prostu Władzy. Osławiona zmiana w zasadach funkcjonowania OFE, konieczność przekazania przez fundusze do ZUS 51,5 proc. posiadanych środków oraz ryzyko przekroczenia limitów wyznaczonych dla akcji spółek oznacza dekapitalizację rynku finansowego podobną do redukcji QE.

Ile akcji fundusze emerytalne będą musiały sprzedać? Nie wiadomo. Pesymiści szacują, że może to być nawet miliard złotych. Krótkookresowe konsekwencje dla giełdy mogą być nie najlepsze. Pozostaje mieć nadzieję, że w dłuższym okresie wszystko wróci do normy. Zgodnie z maksymą, że pieniądze szczęścia nie dają, a dobrobyt zależy nie od emisji, lecz od ciężkiej pracy i rozwoju realnej gospodarki.

Podnoszone jest także to, że Stany Zjednoczone są praktycznie jedynym krajem świata, który nie ma twardych ograniczeń emisyjnych, gdyż dolar ciągle jest walutą światową. I będzie tak – według popularnego powiedzenia polityków – tak długo jak długo „amerykański żołnierz będzie stacjonował w 50 krajach świata", rynek ropy będzie rozliczany w dolarach, a Chiny posługiwać się będą juanodolarem.

Z owego prawa nieograniczonej emisji Fed skorzystał po kryzysie hipotecznym. „Ilościowe luzowanie" od początku budziło obawy, że dmuchana jest nowa bańka, której pęknięcie może spowodować galopującą inflację. Mówiło się też o ryzyku uzależnienia od stałego zasilania pustym pieniądzem; efekt odstawienia mógł w realnej gospodarce powodować ciężkiego kaca.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację