Roczna inflacja równa 0,7 proc. to tyle co nic. Jeśli do tego dodać 3,1-procentowy wzrost przeciętnej płacy w przedsiębiorstwach, widać, że Polacy w portfelach mają realnie więcej pieniędzy. Także ci zarabiający najmniej – płaca minimalna wzrosła od 1 stycznia o 5 proc. Wyższe dochody realne sprzyjają zakupom. W połączeniu z rosnącym optymizmem (znika strach przed zwolnieniami) zwiastuje to większą konsumpcję, która jest jedną z sił napędowych wzrostu PKB. Generalnie jest się z czego cieszyć.

Inne nastroje panują w strefie euro, gdzie roczny wskaźnik inflacji sięgnął 0,8 proc. Niski wzrost cen nie budzi tam entuzjazmu. Mario Draghi, prezes Europejskiego Banku Centralnego, nie kryje obaw przed deflacją, czyli zabójczym dla gospodarki spadkiem cen. Spadek cen – zwłaszcza gdy trwa dłużej, może bowiem sprawić, że konsumenci wstrzymywać się będą z zakupami. „Po co kupować, jeśli będzie jeszcze taniej?". To zaś może zmniejszyć popyt, pogłębiając kłopoty gospodarki. W takiej sytuacji przedsiębiorcy próbujący sprzedać towary za wszelką cenę, obniżają ceny. A konsumenci oczekują na jeszcze większe zniżki.

Tak zaczyna się deflacyjna spirala. Strefa euro boi się powtórki z kłopotów Japonii, która przez dwie dekady borykała się ze słabością gospodarki i zjawiskami deflacyjnymi.

Jaka inflacja jest więc dobra? Umiarkowana – taka, która nie podkopuje zbytnio siły nabywczej wynagrodzeń i oszczędności, a jednocześnie nie utrudnia firmom dostosowania cen do rosnącego poziomu kosztów. EBC swój cel wyznacza jako „nieco mniej" niż 2 proc., a NBP – jako 2,5 proc.+-1 pkt proc. Realny poziom inflacji i tu, i tu znacznie odbiega od celu. Dlaczego więc w przeciwieństwie do mieszkańców strefy euro my w Polsce raczej nie powinniśmy się bać deflacji? Bo, po pierwsze, hamowanie wzrostu cen jest nie tylko echem spadku popytu w zakończonym już okresie spowolnienia. Wynika w dużej części z obniżki kosztów (ropa i paliwa!), a nie bieżącego spadku konsumpcji. Bo ta rośnie, a cała polska gospodarka zaczyna się rozpędzać. Dlatego wpadnięcie w deflacyjną spiralę śmierci raczej nam nie grozi.