Świadom tych prognoz premier Węgier Viktor Orban pofatygował się do Moskwy i podpisał porozumienie, na mocy którego rosyjski Rosatom dostarczy nowe bloki dla elektrowni atomowej w Paks. Obecnie zaspokaja ona 40 proc. potrzeb tego kraju.
Nie wiem, czy wybór rosyjskiego dostawcy poprzedzony był długim i skomplikowanym procesem przetargowym – jak by to miało miejsce np. u nas, i jakie kryteria zadecydowały o ostatecznym wyborze. Niemniej Węgry nie powinny mieć problemów ze zwiększeniem podaży energii w najbliższych dziesięciu latach.
U nas z kolei trwa niekończąca się dyskusja – z jednej strony dotycząca prognoz zapotrzebowania na energię (pesymiści uważają, że niedobór energii wystąpi już w latach 2015–2016), z drugiej – jakie źródła energii powinniśmy preferować.
Rząd w końcu przyjął Polski Program Energetyki Jądrowej, ale długo to niezwykle trwało. Nie możemy się też doczekać resortowego planu rozwoju całej energetyki. Tymczasem przestarzałe bloki opalane węglem trzeba będzie zamykać już za dwa lata.
Plan wydobycia gazu z łupków – jeśli ma zostać wdrożony w życie – wymaga głębokiej nowelizacji prawa górniczego i uatrakcyjnienia warunków dla poszukiwań. Projekt ustawy nadal nie ujrzał światła dziennego, nie mówiąc już o rozpoczęciu procesu legislacyjnego w Sejmie.