Nie wiem dlaczego w polskim rządzie za sprawy gospodarki - kluczowe w naszym świecie, odpowiadają przedstawiciele ugrupowania, które samo siebie nazywa „partią chłopską". To, że partia ta odpowiada za sprawy rolnictwa, wydaje się logiczne; choć i tu wątpliwości rosną, gdy słucha się raportu z kontroli NIK np. w sprawie tego co dzieje się w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Ale niech tam, partia chłopska na chłopach i ich sprawach zawodowych się zna, choćby dlatego, że to chłopy tam rządzą. Ale na gazie? Jego przesyle, eksporcie, produkcji, magazynach, kierunkach dystrybucji, zakupach i negocjowaniu umów, też się zna? Widać tak o sobie sądzi.
Gazprom grozi Ukrainie przerwaniem dostaw, co skutkować może odcięciem także Zachodu od rosyjskiego paliwa - przećwiczyliśmy to już pięć lat temu. A u nas opinię publiczną uspokaja kolejny przedstawiciel chłopskiej partii odpowiadający w rządzie koalicyjnym za gospodarkę. I klaruje, że jak nie przez Ukrainę, to przez Białoruś gaz do nas dopłynie.
Panie polityku, warto wiedzieć, że białoruskie magistrale (7500 km) w całości należą do Gazpromu (koncern trzy lata temu kupił białoruskiego operatora Biełtransgaz).
Co do innych wymienionych kierunków jak Słowacja, Czechy czy Niemcy, to też rynki całkowicie lub w większości kupujące gaz w Rosji. Dla Litwy jedynym dostawcą gazu jest Gazprom, dopóki nie ruszy terminal LNG w Kłajpedzie. Czym więc mają nas wspomóc, gdy same nie dostaną?