Kilka dni temu Bruksela poinformowała, że po kilku latach pracy przyjęła pakiet 120 uproszczeń, które mają ułatwić beneficjentom sięganie po pieniądze unijne i rozliczanie wspieranych przez Wspólnotę projektów. Dla zmagających się z tym beneficjentów, a więc m.in. samorządowców czy przedsiębiorców powinna to być informacja bardzo dobra. Niestety chyba tak nie jest. Jak porozmawia się nieoficjalnie, a nawet oficjalnie z samorządowcami czy przedsiębiorcami czy, i tu uwaga, nawet z urzędnikami Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju to mało kto bierze te uproszczenia na poważnie i za dobrą monetę.
– Upraszczają, taaa, już się boję – to nieoficjalny komentarz ważnego urzędnika w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju.
– To raczej zamiana jednych przepisów na inne, nowe, zapewne bardziej pasujące Komisji – to komentarz innego.
- Komisja Europejska zawsze niesie uproszczenia na sztandarach. W praktyce wygląda to jednak różnie – to już oficjalny komentarz przedstawicieli jednego z regionów.
Krótko mówiąc duża doza sceptycyzmu. Jeśli do tego dodamy oficjalną wypowiedź Janusza Lewandowskiego, unijnego komisarz ds. budżetu, który firmuje te zmiany (nagrano nawet specjalny filmik, w którym komisarz o nich opowiada), a który zastrzega, że uproszczenia to ciągły proces, który wymaga regularnych działań ze strony instytucji i państw członkowskich UE i że to kraje wykonują około 80 proc. budżetu Unii dlatego więc wszelkie starania na poziomie UE mają szanse powodzenia jedynie wtedy, gdy towarzyszą im środki wprowadzające uproszczenia na poziomie krajowym, regionalnym i lokalnym to rzeczywiście trzeba się zastanowić czy beneficjenci funduszy UE będą mieli łatwiej.