Liczni krajowi ekonomiści nie pozostawiają suchej nitki na polityce finansowej rządu, otwarcie sugerując, że w jakiejś dalszej perspektywie krajowi grozić może bankructwo. Jednocześnie waluta tego kraju wystawiona jest na globalne wahania, związane z coraz bardziej niepokojącymi wynikami gospodarczymi krajów rozwijających się, a zwłaszcza Chin. Systematycznie zaostrza się też polityczno-gospodarczy konflikt, w którym kraj aktywnie uczestniczy, z wielkim globalnym dostawcą surowców energetycznych, który teoretycznie może z dnia na dzień odciąć dostawy gazu. I żeby sprawy jeszcze bardziej skomplikować, tuż za granicą tego kraju ma miejsce międzynarodowy dramat, który może doprowadzić wręcz do otwartej wojny.
Czego spodziewalibyśmy się po walucie tego kraju? Jak mówią znawcy, kurs walutowy to najczulszy i najszybciej działający barometr gospodarki, gwałtownie reagujący na jakiekolwiek niebezpieczeństwa – a nawet prognozy, że takie niebezpieczeństwa mogą się pojawić. Odbierający wszelkie sygnały dotyczące finansów, wzrostu gospodarczego, polityki krajowej i międzynarodowej. Kiedy na horyzoncie pojawia się choć cień ryzyka, inwestorzy z miejsca reagują uprzedzającą ucieczką, wyprzedaniem aktywów i wymianą waluty krajowej na bezpieczne dolary i euro. Skoro tak, to powinniśmy mieć teraz w Polsce potężne załamanie kursu złotego, któremu powinna towarzyszyć silna przecena na giełdzie, a także radykalny wzrost kosztów obsługi długu publicznego.
A tymczasem nic takiego się nie dzieje. Giełda nie kwitnie, ale też nie ma tragedii – główne indeksy są mniej więcej na poziomie, na jakim były pół roku temu, kiedy całe potworne zamieszanie się zaczynało. Minister finansów może z zadowoleniem zauważyć, że w czasie całego kryzysu ukraińskiego rentowność
10-letnich obligacji stopniowo spadała. Ale jeszcze ciekawsze jest to, co się dzieje ze złotym. Kurs do euro reaguje wprawdzie kilkugroszowymi osłabieniami na kolejne katastroficzne wieści, jednak szybko wraca do siebie, gdy tylko przebrzmi echo gromów. A tak naprawdę to złoty od połowy zeszłego roku systematycznie się wzmacnia.
Jak wytłumaczyć ten cud? Po pierwsze, pewnie tym, że fundamenty finansowe Polski (dług publiczny, prywatny, zagraniczny) wyglądają znacznie solidniej wówczas, gdy obserwuje się je