Tu także po latach zachwytu nad gospodarką opartą na usługach (m.in. finansowych), którą tak mocno zachwiał niedawny kryzys, politycy zaczęli bardziej doceniać rolę przemysłu w tworzeniu krajowego bogactwa. Komisja Europejska przed dwoma laty przyjęła strategię reindustrializacji Unii, która w 2020 r. ma zwiększyć udział przemysłu w unijnym PKB do 20 proc., a w styczniu ponagliła kraje członkowskie do natychmiastowych działań na rzecz odnowy przemysłu.
Ten nowy unijny trend to szansa dla Polski, którą KE przed dwoma laty uznała za „kraj doganiający najbardziej uprzemysłowione państwa Unii". Ranking firmy Cushman & Wakefield (C&W), plasujący nas wśród faworytów inwestorów szukających lokalizacji pod działalność produkcyjną w Europie, dowodzi, że mamy możliwość przyspieszenia tej pogoni. Nasze wysokie miejsce w tym zestawieniu nie dziwi.
Jeśli już, to dziwić może, dlaczego awansowaliśmy dopiero teraz, mając takie atuty, jak: dogodne położenie w centrum Europy, duża podaż wykształconej i taniej siły roboczej, spory wewnętrzny rynek plus członkostwo w UE dające inwestorom dostęp do ponad 500-milionowego rynku. Szkoda, że dotychczas nie potrafiliśmy w pełni wykorzystać tych atutów, przyciągając głównie prostą produkcję. Teraz trzeba zadbać o prawdziwą reindustrializację opartą na innowacyjnej produkcji, która da pracę wykwalifikowanym, choć nie najtańszym, pracownikom.