Takich ulotek promujących kursy i akcje skierowane do dojrzałych Polaków będzie teraz coraz więcej, bo wkrótce na dobre rozkręci się kampania promująca rządowy, przyjęty jeszcze pod koniec zeszłego roku, pakiet dla seniorów. A tu w jednym pojemnym worku jest zarówno program wspierający aktywność społeczną emerytów,  jak też nowa wersja programu Solidarność Pokoleń, który ma zwiększać aktywność zawodową osób 50 +.

Idea jak zwykle szczytna, cele chwalebne, ale jest ryzyko, że efekty mogą być odwrotne od zamierzonych, zaś kampania zamiast wspierać może utrudnić życie pracowników po 50.tce ,a jeszcze bardziej kandydatów do pracy 50 +. W rządowym programie są oni zaliczani (razem ze swoimi rodzicami 70+) do grupy seniorów. W dodatku są to seniorzy nie radzący sobie na rynku pracy, którzy bez wsparcia ani rusz. Tak jak to podsumowała w poniższej wypowiedzi (cytuję za PAP) marszałek Sejmu, Ewa Kopacz- Trzeba pamiętać, że osoby, które skończyły 50 lat, nadal mogą pracować, trzeba je tylko odpowiednio przekwalifikować i dać im szansę. Bardzo często są to osoby, które nadal są energiczne i chętne, by robić coś na rzecz innych - mówiła pani marszałek zapowiadając powołanie specjalnej sejmowej komisji, która zajmie się realizacją rządowego pakietu dla seniorów. Ciekawe, czy zaproponuje pani marszałek (rocznik '56), by się przekwalifikowała i nadal mogła pracować... Komisja może się też zająć innymi aktywnymi seniorami tworzącymi śmietankę naszej polityki. (Fakt, że część z nich marzy teraz o przekwalifikowaniu się na europosłów).

Mniejsza o polityków, ale to ich wypowiedzi wzmacniają i tak nie najlepszy wizerunek dojrzałych pracowników. Podobnie jak organizowane w ramach programu kursy dla aktywizujące seniorów, które oferują podstawowe szkolenia komputerowe, czy językowe.

Wizerunek osób 50 +, który dostajemy na podstawie kursów i haseł akcji aktywizujących tę grupę, skutecznie zniechęci do niej pracodawcę i rekrutera. Według niego to ktoś, kto nie tylko nie ma profilu na Facebooku (i nie wrzuci tam swej „sweet foci z rąsi"), ale też nie zna ani słowa w żadnym obcym języku i z daleka omija komputer. Nie dość, że niewiele umie, to w dodatku jest mało aktywny, spędza całe dnie oglądając seriale i odlicza lata do emerytury. Takich ludzi owszem, trzeba aktywizować, wypychać na kursy, ale kto miałby ich zatrudniać? Warto pamiętać, że średnia wieku pracowników agencji rekrutacyjnych to ok. 30 lat, a zdarza się, że w rekrutacji „specjalistów i menedżerów" biorą udział absolwenci tuż po licencjacie. Dla nich kandydaci 50 + to ludzie w wieku ich rodziców, a czasem i starsi. Pół biedy, gdy rodzic jest wykształcony, aktywny i nie spędza całych dni na oglądaniu seriali. A nawet wtedy z rezerwą mogą podchodzić do takich kandydatów. I raczej zaproponują im spacer z kijkami nordic walking niż ofertę pracy.