Leczyć musimy się wspólnie

W służbie zdrowia ciągle trzeba szukać większej efektywności wydawanych pieniędzy.

Publikacja: 20.06.2014 05:40

Leczyć musimy się wspólnie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rz: Jak ocenia pan stan służby zdrowia w Polsce? Łukasz Zalicki:

U nas, jak i we wszystkich krajach Europy, społeczeństwa się starzeją, mają coraz większe oczekiwania co do jakości i skuteczności świadczeń, a stosowanie nowoczesnych technologii cały czas podnosi koszty. Wiele rządów ma ten sam problem: jak zaoferować większe efekty zdrowotne za te same bądź niewiele większe pieniądze. W Polsce brakuje generalnej strategii na poziomie rządu, która wyznaczałaby kierunki reform i podnosiła rangę kwestii ochrony zdrowia ponad wymiar jednego ministerstwa. Taka strategia dawałaby większą przewidywalność zmian i pozwoliłaby na lepsze planowanie inwestycji, modelu działania, kierunków rozwoju.

NFZ nie ma pieniędzy, aby finansować w 100 proc. wszystkie świadczenia oczekiwane przez pacjentów. Jak sobie z tym poradzić?

W żadnym kraju naszej strefy nie ma wystarczających pieniędzy, aby sfinansować w 100 proc. świadczenia w stopniu oczekiwanym przez pacjentów. Zrozumienie i pogodzenie się z tym faktem jest niezwykle ważne. A co to oznacza? Po pierwsze, ciągle musimy szukać większej efektywności wydawanych pieniędzy, czyli lepszego efektu zdrowotnego za dostępne środki. Po drugie, musimy koniecznie zwiększyć wysiłki w obszarze tzw. zdrowia publicznego.

Skąd wziąć dodatkowe pieniądze?

Prognozowany wzrost gospodarczy Polski to szansa na większe środki zarówno w segmencie publicznym, czyli NFZ, jak i prywatnym. Ważne, aby te pieniądze były wydawane jak najefektywniej. W wielu krajach, m.in. Francji, Australii, Nowej Zelandii, Stanach Zjednoczonych, dobrowolne ubezpieczenia zdrowotne funkcjonują w korelacji z powszechnym systemem publicznym, respektując konieczność współfinansowania kosztów usługi medycznej, gwarantując np. wybór lekarza i wyższy standard usług świadczonych publicznie. Dlaczego nie może być tak u nas? Prywatne ubezpieczenia zdrowotne to zwiększenie efektywności pieniędzy wydawanych przez indywidualnych pacjentów i ich pracodawców na ochronę zdrowia. Prywatny ubezpieczyciel, nabywający hurtem świadczenia zdrowotne dla klientów, będzie miał motywację i będzie w stanie profesjonalnie zadbać o dostępność, jakość, koordynację i efektywność świadczeń. Bodźce wynikające z takiej relacji będą wymuszały dobre zmiany po stronie świadczeniodawców. Ubezpieczyciel zaś będzie zainteresowany motywowaniem ubezpieczonych do lepszego stylu życia. W Polsce prywatne ubezpieczenia zdrowotne nie są zakazane prawem, jednak wobec braku regulacji i niepewności, kiedy i jakie zostaną wprowadzone, jest to bardzo mały i wolno rozwijający się rynek.

Od lat mówi się o takich zmianach. Kto blokuje ten pomysł?

Nie tylko od lat się o tym mówi, ale również kilkakrotnie byliśmy świadkami podejmowanych inicjatyw ustawodawczych. Do tej pory nie zakończyły się one sukcesem. Myślę, że głównie z powodów politycznych, często nieopartych na twardych argumentach merytorycznych. Teraz resort zdrowia znów zapowiada przygotowanie i rozpoczęcie debaty nad założeniami prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych jeszcze w tym roku.

W ubiegłym roku wydaliśmy rekordowe 35 mld zł na prywatną opiekę zdrowotną i leki. W konsekwencji nawet prywatne przychodnie się zatykają. Czy to jest powód, dla którego obowiązkowe ubezpieczenia zdrowotne pozostają na papierze?

Nie sądzę, aby ograniczenia w zasobach były powodem.

Jakie są sposoby na skrócenie kolejek do lekarzy?

W większości przypadków kolejki są nie do lekarzy, ale do ograniczonego finansowania publicznego z NFZ. Fundusz dysponuje środkami z naszych składek i koncentruje działania na tym, aby roczne wydatki nie były większe niż roczne wpływy. To w rezultacie przenosi się na limity w kontraktach z NFZ, co z kolei powoduje, że dostępne finansowanie w wielu dziedzinach jest mniejsze niż potrzeby – stąd kolejki. Ale trzeba wiedzieć, że kolejki to nie jest polski fenomen. W większości krajów nas otaczających w systemach ochrony zdrowia one występują. Chodzi zatem o to, by czas oczekiwania nie powodował znaczącego pogorszenia stanu zdrowia pacjenta (np. w onkologii) ani dużego wpływu na jakość jego życia (np. w ortopedii).

Kroki podjęte ostatnio przez resort zdrowia w celu zwiększenia roli lekarzy rodzinnych idą w dobrym kierunku. Jeśli uda się zmniejszyć nieuzasadnione medycznie wizyty u specjalistów i takież pobyty w szpitalach, obniżymy koszty świadczeń. W badaniach międzynarodowych szacuje się, że 90 proc. tzw. przypadków może i powinno być „obsługiwanych" przez lekarza podstawowego kontaktu. Jednocześnie polski sposób płacenia za wiele świadczeń szpitalnych motywuje do hospitalizacji w przypadkach, w których w wielu innych krajach te same świadczenia są realizowane w trybie ambulatoryjnym w przychodni.

Jak przedstawia się sytuacja naszej służby zdrowia na tle świata?

W europejskim konsumenckim indeksie zdrowia za 2013 r. Polska została sklasyfikowana na 31. miejscu wśród 35 badanych krajów europejskich. W 2012 r. byliśmy na 27. miejscu. W czołówce są Holandia, Szwajcaria i Islandia.

Z tego rankingu dla Polski płyną dwa przesłania: nadal jesteśmy w grupie krajów biedniejszych ze zbyt małymi wydatkami na ochronę zdrowia sięgającymi 7 proc. PKB. I drugie przesłanie: nawet wśród krajów o podobnej zamożności mamy sporo do nadrobienia w różnych dziedzinach, np. w dostępie do świadczeń, w profilaktyce, we wczesnym wykrywaniu i leczeniu chorób przewlekłych, w dostępie do innowacyjnych terapii.

—rozmawiała Elżbieta Glapiak

CV

Łukasz Zalicki, partner w Dziale Doradztwa Biznesowego, EY, absolwent Politechniki Warszawskiej. Specjalista w dziedzinie strategii organizacji, zarządzania efektywnością, finansowania inwestycji oraz transakcji kapitałowych. Od kilku lat specjalizuje się w doradztwie dla sektora ochrony zdrowia. Pracował dla różnych klientów z tego sektora.

Rz: Jak ocenia pan stan służby zdrowia w Polsce? Łukasz Zalicki:

U nas, jak i we wszystkich krajach Europy, społeczeństwa się starzeją, mają coraz większe oczekiwania co do jakości i skuteczności świadczeń, a stosowanie nowoczesnych technologii cały czas podnosi koszty. Wiele rządów ma ten sam problem: jak zaoferować większe efekty zdrowotne za te same bądź niewiele większe pieniądze. W Polsce brakuje generalnej strategii na poziomie rządu, która wyznaczałaby kierunki reform i podnosiła rangę kwestii ochrony zdrowia ponad wymiar jednego ministerstwa. Taka strategia dawałaby większą przewidywalność zmian i pozwoliłaby na lepsze planowanie inwestycji, modelu działania, kierunków rozwoju.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację